AGI MISZOL, Wiersze
11 czerwca 2019
Agi Miszol. Domena publiczna
Nawigacja do mojego domu
Zjedź z autostrady i kieruj się prosto w stronę ronda,
gdzie rosną trzy oliwne drzewa. Szukasz Kfar Mordechaj,
chociaż nie masz pojęcia, kim był Mordechaj,
ani dlaczego wieś nazwano jego imieniem.
Za sto metrów skręć w lewo.
Skręć w lewo.
Po prawej, snopy zboża, które staną się chlebem,
wilgotny zapach rżyska wpada przez otwarte okno.
Jakiś optymista w słuchawkach uprawia na poboczu jogging.
Wymiń go, niedbale wysuwając łokieć z okna samochodu,
i jedź do drogi, po której spacerują pawie (raz jeden paw
wzbił się do lotu i padł przed pawicą, porażony prądem.
Potem jego najpiękniejsze pióra wyskubały dzieci,
a ciało rozdziobały wrony).
Skręć w prawo.
Teraz słońce zostało za twoimi plecami,
choć piękniej jest, jak pomarańczem zabarwia z ukosa lusterko.
A kiedy w magiczną godzinę pierzastych chmur i słodkiego jaśminu
miniesz wyschnięty potok Sorek,
twój nastrój się zmieni; widok dachów, które okrywają domy,
obudzi w tobie sierocą tęsknotę.
Stąd już łatwo trafić do mnie. Możesz jechać powoli
aż do znaku „Miszol”, tam wybiegną do ciebie psy.
Będą szczekać i machać ogonami,
więc zanim wysiądziesz z samochodu, wybierz:
uwierzyć ogonom czy szczekaniu.
AGI MISZOL
tłum. Beata Tarnowska
Muezin z tranzystora
Nad sadem głos muezina z tranzystora –
bosy Hasan przytula się do mojej ziemi,
wyrabia wieczorne ciasto z żydowskiej mąki,
„za delikatne, Hagi” – ja
zamknęłam już swoje liczące oczy po dniu zbioru.
Pochylam się nad ogniem, który on rozpala.
Na jutro planujemy brzoskwinie,
mentolowe europy i papierosy własnej roboty.
Ach, Hagi – jego arabskie westchnienie wpada w pułapkę
spółgłosek mojego zniekształconego węgierskiego imienia.
Jego ręce nad blachą pity
w poświacie fotosyntezy
uwijają się i wyczyniają magiczne sztuczki.
Hasan wyczarowuje pałace jak z baśni
tysiąca i jednej nocy w Gazie,
jego ciało giętkie jak u węża,
oczy rozmawiają z ogniem.
AGI MISZOL
tłum. Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska
Samobójczyni Andalib Takatka
wieczorem ściemnia się,
a ty masz tylko dwadzieścia lat
Natan Alterman, „Wieczór na bazarze”
Masz dopiero dwadzieścia lat
i twoje pierwsze dziecko jest bombą.
Pod szeroką ciążową sukienką
nosisz materiał wybuchowy z ostrymi kawałkami metalu
i przechodzisz przez targ Andalib Takatko
tykając między ludźmi.
Ktoś poprzestawiał ci tryby w głowie
i kazał iść do miasta.
Ty która pochodzisz z Bejtlechem,
wybrałaś właśnie piekarnię
i tam wyrwałaś zawleczkę.
Razem z chałkami na szabat
posypanymi sezamem i makiem
posłałaś się do nieba.
Razem z Riwką Fink
Jeleną Konrib z Kaukazu
Nissim Cohenem z Afganistanu
i Suhillą Huszi z Iranu
pociągnęłaś za sobą jeszcze
dwóch Chińczyków.
Od tamtego czasu twoją historię
zaćmiły inne sprawy
ale ja wciąż o niej mówię i mówię
nie mając nic do powiedzenia.
AGI MISZOL
tłum. Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska
Gęsi
Mój nauczyciel matematyki Epstein
lubił wołać mnie do tablicy.
Mówił, że moja głowa nadaje się tylko
do noszenia kapeluszy,
a ptak z móżdżkiem jak mój
latałby do tyłu.
Odsyłał mnie, bym pasała gęsi.
Teraz, kiedy minęły lata
i siedzę pod palmą,
a obok pasą się trzy cudowne gęsi,
myślę, że mój nauczyciel
umiał patrzeć w przyszłość.
Tak, on miał rację,
nic nie uszczęśliwia mnie bardziej
niż widok moich gęsi,
kiedy rzucają się na okruchy chleba,
radośnie potrząsają kuprami
albo zastygają w bezruchu,
kiedy spryskuję je
szlauchem,
i wyciągając szyje,
szeroko rozkładają skrzydła,
jakby pamiętały dalekie jeziora.
Odkąd mój nauczyciel nie żyje,
znikły też matematyczne problemy,
których nigdy nie umiałam rozwiązać.
Lubię kapelusze,
a każdego wieczora,
kiedy ptaki wracają na drzewa,
szukam tego, który lata do tyłu.
AGI MISZOL
tłum. Beata Tarnowska
Zmierzch
Miękkie i złociste, ukośne światło
zlitowało się nad moim pokojem,
na wprost mnie drobiny kurzu
płoną złotem.
I płoną szklane naczynia
i misterne pajęczyny,
a w oknach złapane w pułapkę błękitu,
czego nie można wyrazić słowami,
płoną też moje ukochane książki
stłoczone na półkach:
światło głaszcze Pamiętniki
Malte Lauridsa Brigge,
Pamiętniki Hadriana i Saramago,
Wallace’a Stevensa,
sąsiada Pessoi i Kawafisa
i Kieszonkowy Przewodnik po Indiach,
który zaplątał się między nimi.
Ulicą przejeżdża samochód,
jakaś kobieta woła na kolację,
a moje leniwe ciało
nie porusza się.
Jestem tutaj,
naczynie chwili
i nie mam więcej pytań.
AGI MISZOL
tłum. Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska
AGI MISZOL ur. w Transylwanii, w Rumunii, w rodzinie ocalałych z Holokaustu Żydów węgierskich, którzy w 1950 roku wraz z nią wyemigrowali do Izraela. Ukończyła studia na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, wykładała poezję w Alma College – ośrodku kultury hebrajskiej, obecnie jest dyrektorem Helicon School of Poetry w Tel Awiwie, pracuje również jako redaktorka i tłumaczka. Reprezentowała Izrael na festiwalach poetyckich na całym świecie, a jej książki zostały przełożone na wiele języków. Opublikowała 16 tomów poezji. Za swoją twórczość otrzymała prestiżowe wyróżnienia, w tym włoską Nagrodę Lerici Pea, Nagrodę Premiera Izraela, Poetycką Nagrodę Jehudy Amichaja oraz Newman Hebrew Literature Prize. Jest doktorem honoris causa Uniwersytetu w Tel Awiwie, Instytutu Weizmanna oraz Uniwersytetu Bar-Ilan. W maju 2019 została uhonorowana Międzynarodową Nagrodą Zbigniewa Herberta.
Autorce i Tłumaczkom dziękujemy za zgodę na publikację.
Zobacz także
TOMASZ RÓŻYCKI, Laudacja dla Agi Miszol
O Międzynarodowej Nagrodzie Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2019