JULIA HARTWIG
Wiersze

Julia Hartwig. fot. Edward Hartwig



JULIA HARTWIG
Nie zawsze

Nie zawsze można usłyszeć całość koncertu
czasem pochwycić możesz tylko ostatnią frazę
ulubionego kwartetu
a to zakończenie to już tylko:
Do widzenia do usłyszenia
bo wszystko co ważne już przebrzmiało
Więc do widzenia we śnie lub gdy czas już minie
do widzenia co przechadza się jak blade światło
jak błądząca poświata
do widzenia cień cienia co pragnie być żywy
bo pokochaliśmy twardość należną materii
i nie same obrazy ale żywe wzory
te pospolite i te zadziwiające
co nie chciały podobać się sobie ni innym
i chwaliły rzeczywiste oblicze dnia
w śniegu i płomieniach



Z Apollinaire’a

Nic nie zaczyna się nie kończy
Harmonio jesteś mą słodyczą
Kiedy się skończy tydzień stary
który nam tyle przyniósł klęsk?



Wielkanoc 2011

Dziś Wielka Sobota roku 2011
Jaka osobliwość
święta trzech religii naraz
katolików żydów i prawosławnych
Niechby jak kiedyś uświęcili swoje święta
tańcząc przed Bogiem
każdy na swoją modłę
Niebo otworzyłoby się nad nimi
wszyscy pospołu dzieliliby się
paschą macą i wielkanocnym jajkiem
Czyż nie oddychamy jednym powietrzem?



Zagubienie

Przez lata zakopywana
nagle się odsłania
jej dusza zagubiona
Którzyście ją milcząco wspierali
nie opuszczajcie jej teraz
choć ona w dumę swoją się ubiera
udając że żyć umie
Wszystkie nasze niecne sprawy
przyjm litośnie
Światło tak jasne że wszystko zakrywa
i z tą jasnością stoi twarzą w twarz
bo stamtąd idzie oskarżenie


JULIA HARTWIG

JULIA HARTWIG ur. 1921, zm. 2017. Poetka. Stale w „ZL” od nru 15., poświęciliśmy jej „ZL” 115. Nakładem Zeszytów Literackich ukazała się jej korespondencja ze Zbigniewem Herbertem, tom Błyski zebrane oraz Dziennik amerykański.