ERIC KARPELES, O Czapskim i o sobie. Rozmowa
23 sierpnia 2019
Józef Czapski, 1990 r. fot. © Bohdan Paczowski
ERIC KARPELES
O Czapskim i o sobie. Rozmowa
MIKOŁAJ NOWAK-ROGOZIŃSKI: Jak to się zaczęło?
ERIC KARRPELES: Pewnego dnia, w czerwcu 2012 roku, dostałem z Paryża książeczkę o Prouście napisaną przez polskiego malarza, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem: był to Proust w Griazowcu Józefa Czapskiego. O Prouście wiedziałem sporo, o rzeczywistości w jakiej powstawała ta książka i o jej autorze nie wiedziałem nic. Już w trakcie pierwszej lektury zrozumiałem, że przede wszystkim pociąga mnie osoba, która ją napisała: malarz, polski jeniec wojenny, opowiadający po francusku współwięźniom o Prouście. Poczułem, że jest to wyzwanie, chciałem zaspokoić głód, którego nie potrafiłem nazwać, nie wiedziałem nawet jak bardzo jestem głodny. Kiedy kilka miesięcy po przeczytaniu książki po raz pierwszy zobaczyłem w paryskim mieszkaniu Wojciecha Karpińskiego obraz Czapskiego, ten głód stał się wyraźniejszy, apetyt rósł.
MNR: Jesteś autorem książki Paintings in Proust. Skąd ta fascynacja?
EK: Miałem siedemnaście lat, gdy mój nauczyciel francuskiego dostrzegł u mnie niepohamowany apetyt czytelniczy. Zaproponował, żebyśmy wspólnie czytali Prousta po francusku. Natychmiast zanurzyłem się w tej powieści, zafascynowany głosem, który z niej dobiegał. Byłem wtedy w podobnym wieku co narrator pierwszego tomu W poszukiwaniu straconego czasu i silnie się z nim identyfikowałem. Przez cały rok czytaliśmy pierwszy tom w wydaniu dwujęzycznym. To moment, kiedy narodziło się we mnie poczucie, że czytanie, sztuka i życie muszą się połączyć w jedno, i poszedłem za tym głosem.
MNR: A skąd wziąłeś się Ty?
EK: Urodziłem się i wychowałem w Nowym Jorku. Moi rodzice byli skromnymi, ciężko pracującymi ludźmi. Byli zaangażowani politycznie, prężnie działali w ruchach antywojennych i na rzecz praw człowieka, co miało na mnie duży wpływ. Ojciec pracował w wydawnictwie i był namiętnym czytelnikiem, głęboko zraniony przez doświadczenia II wojny światowej czytał przede wszystkim po to, żeby oderwać się od rzeczywistości. Mama niemal każdego dnia po powrocie z pracy szła na różnego rodzaju spotkania polityczne. Byłem pozostawiony trochę sam sobie i już wtedy czytanie książek było istotną częścią mojego życia. Od ojca dostawałem pierwsze ważne dla mnie lektury. Lubiłem spędzać czas poza domem, ale lubiłem też ciszę, którą trudno znaleźć w Nowym Jorku, mieście nieustannego gwaru. Często chodziłem więc do muzeów, gdzie zacząłem rysować. Kiedy miałem jedenaście lat rozpocząłem lekcję rysunku w nowojorskiej Art Students League, gdzie mogłem rysować modeli z natury. Lubiłem to miejsce, dużo przestrzeni zalanej światłem, długie półki wypełnione gipsowymi odlewami, uczniowie i nauczyciele w fartuchach wypchanych przyrządami do malowania i rysowania. Wykładowcami byli głównie emigranci z Europy, szkoła była dosyć staroświecka, czuć było atmosferę starego kontynentu, w czasie, gdy na zewnątrz wszystko zmieniało się w nieprawdopodobnym tempie.
MNR: O swoim ojcu piszesz też w książce.
EK: Mój związek z ojcem jest ważny w moim pisaniu o Czapskim. Obaj byli jeńcami wojennymi. Ojciec został zestrzelony nad Niemcami, wzięty do niewoli i głęboko wewnętrznie zraniony tym, czego tam doświadczył. Wyrosłem w domu, w którym nie wolno było mówić o II wojnie światowej. Kiedy przeczytałem wykłady Czapskiego o Prouście, a potem Wspomnienia starobielskie i Na nieludzkiej ziemi zrozumiałem, jak bardzo brakowało mi tego, czego ojciec mi nigdy nie opowiedział. Czapski wskazał mi ścieżkę do zrozumienia mojego ojca, która przez wiele lat była niedostępna.
Jestem jego jedynym synem, najmłodszym z trójki rodzeństwa. Ojciec był typem sportowca, ja wręcz przeciwnie, więc nie mieliśmy klasycznej amerykańskiej relacji ojciec-syn, w której ważną rolę odgrywa wspólna gra w baseball. To, co nas łączyło, to czytanie, jak już wspomniałem, to on podsuwał mi pierwsze książki. Co wieczór spotykaliśmy się w salonie, siadaliśmy w pobliżu siebie, ja zwykle kładłem się na kanapie, i czytaliśmy. To była nasza forma rozmowy, w milczeniu, każdy ze swoją książką. Palił papierosa za papierosem, a ja ukradkiem spoglądałem w stronę jego fotela spowitego gęstą chmurą dymu. Czułem też jego smutek, który stawał się moim smutkiem.
MNR: Piszesz w swojej książce, że spotykasz się z Czapskim „na końcu ołówka”. Co najbardziej was złączyło?
EK: Dla mnie poznawanie Czapskiego wciąż trwa. Łączy nas przede wszystkim doświadczenie malarskie malarza, który stara się nie myśleć, malując, ale malować to, co widzi, który traktuje malarstwo jako wyzwanie i zaznaje wytchnienia, gdy znajdzie sposób, żeby wyrazić to, co jest dla niego ważne. Podobnie jak dla mnie, malarstwo było dla niego potrzebą wewnętrzną, środkiem do wyznaczenia swojego miejsca w świecie. Drugą płaszczyzną porozumienia jest pisanie, Czapski popchnął mnie do tego, żeby stać się pisarzem, przekonał, że mam do powiedzenia coś ważnego. Moja poprzednia książka, Paintings in Proust, była zupełnie inna, wyrażała raczej moją wrażliwość malarską niż literacką. Pisząc Prawie nic w tym samym stopniu odkrywałem Czapskiego, jak i samego siebie.
MNR: Czy w trakcie Twoich poszukiwań mógłbyś wyróżnić momenty, kiedy odnosiłeś wrażenie, że Czapski staje Ci się szczególnie bliski?
EK: Przeglądając dziennik Czapskiego, zobaczyłem rysunki z podróży po Południowej Ameryce, przedstawiające rzeźby Aleijadinho – to był wstrząs. Mało kto zna i zwraca uwagę na tego artystę. Sam rysowałem te rzeźby, które były dla mnie wielkim przeżyciem, kilkadziesiąt lat po tym, jak Czapski stał przed nimi i je szkicował. To była chwila, kiedy czułem wyjątkowe porozumienie z Czapskim, prowadziliśmy żywą rozmowę ponad czasem. Ale już od samego początku dzieliłem z nim miłość do Prousta i Cézanne’a, który ukształtował mnie jako malarza, podobnie jak Czapskiego.
MNR: Czy poznając Czapskiego, odnalazłeś pisarzy, poza Proustem, którzy byli bliscy Wam obu?
EK: Wiele książek dla niego ważnych było poza moim horyzontem czytelniczym. Ale od samego początku dużo istotniejszy był dla mnie sposób, w jaki traktujemy książki, ich miejsce w naszym życiu, to że nosimy je w sobie, to, jak je przeżywamy. To jest bardzo proustowskie: nie liczy się to, co czytasz, ale jak doświadczasz lektury.
Oczywiście mógłbym wymienić autorów, którzy byli ważni dla Czapskiego i dla mnie, zanim go poznałem, jak Simone Weil, i tych, którzy stali się częścią mojego muzeum wyobraźni dzięki niemu, jak Konstanty Jeleński czy Jerzy Stempowski.
MNR: A malarzy?
EK: Jak już wspomniałem, jest to przede wszystkim Cézanne. Dzięki Czapskiemu siatka ważnych dla mnie artystów się zagęściła. Ceniłem Bonnarda, ale dzięki Czapskiemu spojrzałem na niego inaczej i stał mi się bliższy. Zawsze był dla mnie ważny Max Beckmann i Goya. Naszą wspólną fascynacją okazał się też Morandi i Matisse. Nieco większą wagę niż Czapski przywiązuję do wczesnego malarstwa renesansowego, jak Piero della Francesca. Mamy też podobny, naznaczony dystansem, stosunek do Picassa. Czapski miał rozterki związane z jego malarstwem w czasach, kiedy nikt nie miał żadnych wątpliwości, że jest to geniusz. Zaczynając swoją drogę malarską, uważałem kubizm za coś fascynującego intelektualnie, ale nie artystycznie. Milton Avery był dla mnie zawsze ważny i w późnych latach stał się bliski Czapskiemu. Uważałem go za malarza wyjątkowego i poetyckiego. Poetyka malarstwa Czapskiego i Avery’ego jest mi bliska, choć bardzo różna od moich wyborów formalnych. Czapski i ja jesteśmy bardzo różnymi malarzami.
MNR: Ta różnica była ważna?
EK: Wiedziałem, że operujemy innym językiem malarskim, jestem malarzem abstrakcyjnym. Różnica w naszym sposobie malowania była dla mnie istotna przy wyborze jego malarstwa jako tematu książki. Gdybym miał pisać o malarzu abstrakcyjnym, pewnie nie zdecydowałbym się podjąć tego zadania. Pociągała mnie wyraźna niechęć Czapskiego do abstrakcji. Urodził się, mając wszystko, ale niemal zawsze trwał przy tym, co przegrywa. Wybranie malarstwa figuratywnego w czasie, kiedy było ono uznawane za przestarzałe, niemodne, niemal reakcyjne, wydawało mi się bardzo pociągające, dowodziło, jak głębokie były jego uczucia wobec sztuki. Wiedziałem, że wyraźnie dzieli nas styl malarski, i będę musiał to przezwyciężyć, ale dobór środków, języka, nie jest najważniejszy. Naprawdę istotny jest wysiłek malarski, uczciwa próba opisania rzeczywistości. Czapski to doskonale rozumiał, dlatego cenił abstrakcyjne malarstwo de Staëla.
MNR: Co wiedziałeś o Polsce, zanim zacząłeś zajmować się Czapskim?
EK: O Polsce wiedziałem niewiele. Głównie znałem ostre opinie o polskim antysemityzmie, a Polak kojarzył mi się ze Stanleyem Kowalskim ze sztuki Tennessee Williamsa. Od czasu college’u znałem książki Miłosza, czytałem Conrada, ale nie myślałem o nich jako o polskich pisarzach. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, jak wielu znałem Polaków, nie potrafiłem połączyć polsko brzmiących nazwisk z konkretnym miejscem na świecie. Polskę odkrywałem, tak naprawdę, pisząc książkę o Czapskim, który skądinąd spędził w kraju zaledwie kilkanaście lat. Podczas mojej pierwszej podróży do Polski, rozpoznawałem z samolotu i rzeki, i miasta, mając w pamięci mapy, które uważnie oglądałem, przygotowując się do podróży. Nie mam jednak poczucia, że dogłębnie poznałem ten kraj. Przyjechałem tu dla Czapskiego i z nim wyjechałem.
z ERICEM KARPELESEM
rozmawiał Mikołaj Nowak-Rogoziński
ERIC KARPELES ur. 1954, malarz i pisarz, znawca Prousta i autor przełożonej na wiele języków książki o malarstwie w powieści W poszukiwaniu straconego czasu. Pod koniec 2018 roku nakładem New York Review of Books ukazała się jego biografia Józefa Czapskiego Almost Nothing: The 20th‑Century Art and Life of Józef Czapski, której polski przekład opublikowało wydawnictwo Noir sur Blanc pod tytułem Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza. Tłumaczenie francuskie biografii ukaże się na początku 2020 roku. Jesienią 2019 roku nakładem Thames and Hudson ukaże się jego monografia malarstwa Józefa Czapskiego Józef Czapski: An Apprenticeship of Looking.
MIKOŁAJ NOWAK‑ROGOZIŃSKI ur. 1987. W latach 2010‑2018 sekretarz redakcji „Zeszytów Literackich”; przygotowuje doktorat o Józefie Czapskim na Wydziale Artes Liberales UW. Współautor scenariusza wystawy stałej w Pawilonie Józefa Czapskiego w Krakowie.
Rozmowa ukazała się w „Przeglądzie Politycznym” 2019 nr 154.