JÓZEF CZAPSKI
Z listów do Pawła Hertza


JÓZEF CZAPSKI
Z listów do Pawła Hertza


7 X 1967

Kochany Pawełku,

Marynia [Czapska] w imieniu nas obojga dziękowała Ci za Twojego Kordiana[Marian Bizan, Paweł Hertz,Glosy do „Kordiana”], przedtem przesłałeś nam tom Twoich esejów o pisarzach prozaikach XIX‑wiecznych, o których nie wiedziałem nic albo zaledwie. Jak Ci dziękować za tę pamięć o nas. W tej książce esejów czytałem szereg rozdziałów z niesłabnącym zainteresowaniem — to tego rodzaju praca niepowierzchowna na chybcika — ale tak jak Ty ją prowadzisz, ma orzeźwiający wpływ — chce się naprawdę wierzyć w sens życia i jego ciągłość, jak się takie książki czyta. A przy tym (właśnie dlatego może), że życie się kończy, że już nie ma człowiek sił czytać wiele i, co gorzej, że pamięć jego z dnia na dzień na tyle się kurczy, że zapomina — jest radość wiedzieć, że są ludzie, którzy są wierni i tę ciągłość istnienia myśli, wysiłku polskiego na nowo dają przeżyć. Był taki pisarz rosyjski na emigracji Popławski4, zawsze chowałem w Polsce jego artykuł w jakimś dawno zagubionym piśmie miesięczniku („Tworienija” chyba) artykuł niezapomniany (to był zdaje się prawdziwy, duży poeta zapomniany — ze świata Cwietajewej chyba, ale klasycyzujący, który zabił się na emigracji). Pisze on tam, że kiedy wchodzi do bibliotek, szuka przede wszystkim pisarzy zapomnianych, już nieznanych, drugorzędnych, że tak go wzruszają te głosy, których już nikt nie słyszy, i dodaje „bracia franciszkanie z czasów św. Franciszka zbierali na drogach strzępy tekstów pisanych z ksiąg zniszczonych przez wojny, nawet kiedy to było kilka liter, bo te strzępy były święte — bo z tych liter można było przecie ułożyć słowo Jezus”. Ty jesteś teraz taki brat franciszkanin naszych czasów, który z tych słów i liter układa słowo „wieczność”. W ostatnim liście piszesz o śmierci, o płaskości i płyciźnie tego współczesnego do śmierci stosunku. Znam tu wybitnego historyka Arièsa5, który teraz książkę pisze o śmierci i stosunku do śmierci XVI, XVII, XVIII, XIX wieku aż po nasze czasy — on z uporem twierdzi, że ta głośna afirmacja, że nie ma śmierci, niczego nie dowodzi — że jest la hantise (przemilczana) de la mort6 właśnie w naszych czasach. Czyś czytał Journal en miettesIonesco7, który w tej ostatniej książce pisze przecie o tym, że jeżeli co jest ważne, to śmierć, książka trochę rozgadana, ale krzyk, z dużym wrażeniem ją przeczytałem (jego sztuka Le Roi se meurt8 jest cała o jego, o naszej śmierci).

Paweł Hertz

Czasami myślę, że starość, której uderzenia tak późno odczułem na sobie (pamięć, zdolność pracy etc.), ma jeden plus niesłychanie ważny. Przy kurczeniu się czasu — w jego starczym biegu zawrotnym— nie ma „wczoraj”, „dziś” i „jutro” — wszystko jest jakby poza czasem, mangé par l’éternité9: pisarze „drugorzędni” XIX wieku, moje przeżycia dzieciństwa i ludzie wtedy najdrożsi i nasz dzisiejszy już czas, ta bezsilna myszjabiegotnia10 i moje z Tobą spotkanie przed iluż już laty i nasze prace — Twoje i nasze — bliskie sobie (w czym? w czymś najistotniejszym), wszystko jest dziś i zawsze. Alain pisał o Valérym — o jego pracach między 5 a 7 z rana, kiedy sam sobie przygotowywał kawę, myślał dla siebie i notował dla siebie: „…et il laisse tomber sur nous ses copeaux de la prose, accidents d’un travail sublime sans aucun espoir ni aucun souci d’être compris ou seulement lu11. Przeczytałem to w jakimś artykule w „Quinzaine” i wzruszyło mnie to, bo choć dalecy jesteśmy od tej postawy (nie o nas chodzi), ale przecie mierzy człowiek jakość swojej pracy tym, na ile się przybliża do tego stosunku do pracy — na drugim biegunie od dziennikarstwa. W przedostatnim numerze „Ruchu Muzycznego” polemika Zygmunta12 z Kisielem — która dotyka najbliżej moich punktów newralgicznych13. Jeżeli go zobaczysz, uściśnij go ode mnie, powiedz, że jestem z nim i żebym miał więcej sił, tobym napisał w tej polemice, przesuwając ją na zagadnienia dzisiejsze malarskie i jego stanowisko podtrzymując. NIECH ON PISZE WIĘCEJ! Waham się, czy słowo „dzisiejsze” jest na miejscu — nie ma dzisiejszego mi znanego malarstwa:

1) odlewy ciał drgające pod tłokiem elektrycznym na złoto pomalowane (James Bond),
2) pęcherze przezroczyste nadymające się i rzężące,
3) krzesła, które gdy siedzisz, mają Ciebie wprowadzić w stan euforii przez ruchy i dźwięki (przez krzesło) wydawane.

To są pono najwybitniejsze okazy nowej dzisiejszej współczesnej sztuki na Biennale młodych. A mnie się nawet nie chce iść to zobaczyć, ten sam czas, te same siły zużyte na zobaczenie jednego flamanda w Luwrze — KARMIĄ. Kiedy to, co ja nazywam malarstwem, wymaga dziesiątków i dziesiątków lat pracy, wizji, życia — żeby jak już sam się czujesz tuż‑tuż przed śmiercią (gdyby śmiercią, ale co gorzej bezsiłą za życia), że przecie dopiero zaczynasz rozumieć, o co ci chodzi, i że teraz dopiero…

Wyspiański, jak umierał, powiedział: „Teraz dopiero wiem, jak trzeba by malować”; i na pewno się łudził, bo jego rysuneczek zachowany na pudełku zapałek (?) czy skrawku papieru; dziewczynka — stokrotka z ostatnich tygodni przed śmiercią — wydawały mi się, jak mi je przed laty pokazali… manieryczne. Całuję Cię i dziękuję Ci za Twoją piękną pracę, która ludzi karmi przez to samo14, że istnieje wbrew śmierci czy z powodu śmierci.

Twój 
Józio Czapski

PS. Dopisuję — nareszcie odnalazłem i przejrzałem po napisaniu listu Twój Ład i nieład, który ku naszej rozpaczy się zawieruszył, i widzę, jak zachowałem w pamięci skrawki tego, co tam czytałem. Twój Mann, Twój Wyspiański pokreśleni przeze mnie, w i ę c p r z e c z y t a n i, i ich idea pisarstwa — że sztuka jest ancilla15, Twoje uwagi o czystej sztuce — kiedy piszesz o Zygmuncie16, i coraz to jakieś właściwie „otwarte drzwi”, które się dzisiaj najstaranniej zamyka czy zamknęło (należenie do Europy poprzez), ileż uwag, ileż myśli nasyconych tysiącami godzin czytania bezinteresownego literatury. Będę czytał i wracał do Twojej tej właśnie książki.
Mam starego przyjaciela (na szczęście o jakie 20 lat ode mnie starszy), który tak pamięć stracił, że co dzień czyta z równą przyjemnością tę samą książkę. Jeżeli to już mnie lada chwila czeka, może tę właśnie Twoją książeczkę wybiorę — tak śmiałą, bo tak idącą wbrew modom i tłumaczącą, że łarczik prosto otkrywałsja17 u Tołstoja, u Balzaka, u Manna i że nie trzeba wymyślać śpiewających pęcherzy (malarstwo), żeby być malarzem ani używać elektrycznych maszyn do muzyki, żeby być muzykiem — i że można pisać najprościej bez zakrętasów, mówiąc rzeczy ważne i potrzebne, i wtedy właśnie być pisarzem

Całuję Cię
J.

15 VI 1978

Pawełku!

Muszę napisać zaraz, bo Żizni myszja begotnia18 jeszcze po raz który przerwie i zadusi moją i naszą dla Ciebie wdzięczność za Miary i wagi,19 wdzięczność za Świat i dom20.

Józef Czapski

Nie przyjmuj tego za zdawkowe podziękowanie. Zaczęło się u mnie od skubania Świata i domu, aż wsiąkłem w Miary i wagi. Twierdziłem zawsze, że wszelkie wpływologie mnie drażnią, kiedy człowiek bez czucia malarskiego stwierdza wpływy malarskie, opierając się na prostakach powierzchownych pobocznych, u Ciebie to jest przeciwieństwo, bo przy fenomenalnej erudycji przeżywanie poetów od najwyższych aż do, aż do… Asnyka! (tego przełknąć nie mogę!) jest takie czucie wątków poetyckich i związków od Petrarki do Mickiewicza i do Ciebie — od Słowackiego do Lechonia (ten tekst magiczny ze Złotej czaszki21), a w krytykach Twoich jest aż zadziwiający brak drapieżności, to, co napisałeś o Lechoniu22 (napisałem o nim sam długi tekst w „Kulturze”23, którego nawet obok Twojego postawić nie mogę, bo było to wspomnienie o człowieku, którego właściwie nie znosiłem z jego chorobliwym snobizmem i z jego, co byś mi nie mówił, grymasami (nawet w tych paru wierszach — Mochnacki etc.). Ty potrafiłeś spojrzeć na niego i jego poezję, wydobyłeś znaczenie tej naznaczonej wiernością polskiej poezji jego, mówiąc o jego wadach ludzkich z jakim miłosiernym dystansem. Ale chodzi mi jeszcze o coś najważniejszego, samą istotę Twojej prozy, jej muzykę jedyną, Twój upór przeciw wszystkim w obronie tradycji ściśle polskiej, mierzenie jej poezji miarami czysto polskiej tradycji. Myślę, że gdybyś podobną książkę o malarstwie pisał, wydobyłbyś również wartości w malarzach, których ja z namiętnością w imię „Paryżów” zwalczałem, marząc jedynie o „wszechświatowych przeciągach”. Ale przecie do tego piszesz o na przykład Kraszewskim, o ilu innych dla mnie od lat martwych pozycjach, budzisz naprawdę z powrotem do życia przez uwagę, czucie poetyckie i historyczne ludzi lekkomyślnie zapomnianych. Ale cóż, będę dalej pisał, co raz to mam żal, że formy Twoje są za krótkie. To, co piszesz o dziennikach tak krótko24, dział namiętnie mnie interesujący, ile słusznych uwag i myśli — wzrost niezliczonych form dzienników — nie dość wspominasz jeszcze dziennik = rachunek sumienia [dopisek na marginesie: „przecie poza pamiętnikiem Brzozowskiego nie znamy takich dzienników, czy prawie nie znamy”], więc nie patrzenie na siebie w lustro „jaki jestem piękny” i niekoniecznie, jaki jestem „okropny”, ale spojrzenie na siebie od strony sumienia. Ile lat czytałem Dziennik Maine de Biran25, a od czasów jeszcze dawniejszych Amiela26 (wiesz, że Dimitrijević27 wydaje teraz, 100 lat po jego śmierci, jego dziennik w całości (15 000 stron!!!), już wyszły dwa tomy, pierwszy mam28, ze świetnymi wstępami Pouleta i Gagnebin. Dziennik, który znaliśmy wszyscy w wyborach tylko, to studnia materiałów, zastanowień, czy te 15 000 stron nie zabiją Amiela, bo obok świetnych, prawie genialnych uwag o sobie (zawsze destrukcyjnie lucides29) są hałdy i hałdy rozważań, opisów, w których na pewno znalazłbyś Ty wiele, ale mnie na to nie stać. Twoje uwagi o przedwczesnym drukowaniu Nałkowskiej, p. Marii30 czy Kowalskiej, z miłosierdzia odradzasz ich drukowania — masz chyba rację. U Nałkowskiej jakieś prowincjonalne snobizmy, ale przede wszystkim p. Maria, która wyjdzie moralnie z dziennika chyba umniejszona — chociaż może literacko to będzie pomnik dziennikowy, którego nam brak?! Może Anna Kowalska była więcej niż tamte dwie „Kimś” w sensie, jak to rozumiał Eiger31?Kończyć muszę najcenniejsze: to jest, że poznałem, przeżyłem Twoją muzykę, muzykę poety Hertza i jego rozwój moralny w głąb od czasu, kiedy Cię spotkałem na jakimś koncercie (byłem ze Śliwińskim32), i dosłownie oślepiłeś mnie swoją pięknością! W niechlujstwie i bałaganie naszej biblioteki zginął nam tomik pamiętny Twoich poezji na nutę tekstów Mickiewicza i w jego aurze — wówczas nie tylko poetycko znaczących33.
Z całego serca całuję Ciebie i dziękuję
Józef

JÓZEF CZAPSKI
odczytał i oprac. Mikołaj Nowak-Rogoziński

JÓZEF CZAPSKI ur. 1896, zm. 1993. Poświęciliśmy mu „ZL” 105 oraz 44 i 45 wznowione wspólnie pt. Pamiętając. Nakładem Zeszytów Literackich ukazał się tom jego dzienników Wyrwane strony, korespondencja ze Zbigniewem Herbertem oraz zbiór listów Konstantego A. Jeleńskiego do Józefa Czapskiego Listy z Korsyki.

MIKOŁAJ NOWAK‑ROGOZIŃSKI ur. 1987. W latach 2010‑2018 sekretarz redakcji „Zeszytów Literackich”; przygotowuje doktorat o Józefie Czapskim na Wydziale Artes Liberales UW. Współautor scenariusza wystawy stałej w Pawilonie Józefa Czapskiego w Krakowie.


GLOSA DO LISTÓW JÓZEFA CZAPSKIEGO DO PAWŁA HERTZA

W Bibliotece Pawła Hertza zachował się tom esejów Józefa Czapskiego Oko z dedykacją „Pawełkowi ze starą, aż za starą przyjaźnią”. Poznali się przed wojną podczas koncertu — ponad dwadzieścia lat młodszy Hertz, jak pisze Czapski, „dosłownie oślepił mnie swoją pięknością”. Spotykali się w artystycznym środowisku Warszawy, w mieście, w którym Hertz mieszkał niemal zawsze, a Czapski większość swojego życia spędzonego w Polsce. Krąg wspólnych przyjaciół obejmował wtedy m.in. Adolfa Rudnickiego, Jerzego Andrzejewskiego i Jarosława Iwaszkiewicza. W czasie wojny obaj doświadczyli grozy sowieckich obozów. Po wojnie rozdzieliła ich żelazna kurtyna, a najważniejszymi wspólnymi przyjaciółmi stali się Zygmunt Mycielski i Zygmunt Hertz —to za ich sprawą nici przyjaźni Czapskiego i Hertza nie zostały przerwane. Dla obydwu literatura była sprawą zasadniczą, tym, co pozwala lepiej rozumieć siebie, co łączy z przeszłością i otwiera na przyszłość. Obaj poruszali się swobodnie w czterech językach: polskim, francuskim, niemieckim i rosyjskim. Łączył ich podziw dla Marcela Prousta, Hugo von Hofmannsthala, Lwa Tołstoja, Aleksandra Puszkina i Paula Valéry. Czapski niestrudzenie czerpał z ich twórczości, Hertz ustalił w swoich przekładach ich polski ton. Za szczególnie ważne uważali słowa Hofmannsthala z wiersza Tak niektórzy (Manche freilich), słowa, w których zawiera się życie ich obu. Czapski je parafrazował: „Jedni umierają, pisze poeta, tam, gdzie się poruszają ciężkie wiosła statków, inni mieszkają przy sterze, znają lot ptaków i krainy gwiazd. Jedni tkwią u korzeni zawiłego, pełnego zamętu życia, inni mają swe przybytki przy Sybillach — królowych. Ale na tych szczęśliwców lekkich pada cień, cień od tamtych, dławionych w zamęcie życia, i związani są oni ze sobą, ci lekcy i ci ciężcy, jak powietrze z ziemią”. Hertz ogłosił zaś przekład tego wiersza:

Tak, niektórzy muszą umrzeć nisko, / Pod pokładem, ciężkie wznosząc wiosła, / Kiedy inni u steru, wysoko, / Widzą ptaków lot i gwiezdne kraje. / Jedni zawsze leżą ociężali / U korzeni splątanego życia, / Innym za to ustawiono krzesła / Przy Sybillach, obok królowych…

W Archiwum Pawła Hertza w pieczy Marka Zagańczyka zachowało się 7 listów Józefa Czapskiego, 9 listów Marii Czapskiej, 4 listy pisane przez oboje korespondentów, rysunek przedstawiający trzy jabłka, podpisany „Picasso (z serdecznymi życzeniami)” (1970) i akwarela — portret żołnierza w mundurze z lat pięćdziesiątych. 

Il. Józef Czapski

Szczególne miejsce w tej korespondencji zajmują dwa listy Czapskiego, sprawozdania z lektury książek Hertza, świadectwo wspólnoty myśli. Pisząc list z czerwca 1978 roku, Czapski zanotował w dzienniku: „Czytam Pawełka tomik Miary i wagi z prawdziwym wzruszeniem, nawet zachwytem. Ta «mała» forma — np. wspomnienia o Lechoniu, to wykrywanie związków poetyckich poprzez wieki — to Chiare, fresche et dolci acque— Petrarki, które odnajduję u Mickiewicza: «o jasne, słodkie i przeczyste wody», to wykrycie źródeł «litego pasa» u Lechonia, u Słowackiego — i tu nie chodzi o jakieś nudne przejawy wpływu, tu chodzi o żywy związek poezji poprzez wieki, ten nurt cichy, migotliwy, który jest u wielkich poetów, ale który on odnajduje u nieznanych, zapomnianych, drugorzędnych.  

Potem w swoje ręce bierze / Jak Irys tęczowy szlak / I mówiąc ranne pacierze, / Jasna cała jak lilija, / Ślicznych jeszcze pełna kras, / Ojcu jasny trzyma pas; / A on się w tęczę obwija.

U Słowackiego dla mnie jest tylko ta magia jednej — dwóch — dziesięciu strof i potem nic — nigdy nie byłem zdolny go czytać — takie superlatywne gwiazdy, księżyce i perły! «Chodzi mi o to, aby język giętki / Powiedział wszystko, co pomyśli głowa / A czasem był jak piorun jasny, prędki / A czasem smutny, jako pieśń stepowa». Ile, ile takich skrawków wierszy ze strofami z Beniowskiego na czele «przed nim upadam na twarz», gdzie zdaje mi się w poetyckiej magii silniejszy niż wszyscy, ale wracam do Pawełka. Jest w tej uwadze taka ostrość krytyki ludzi (nas), którzy lekceważyliśmy poezję nie wieszczów, nie wielką — którzy nie widzieliśmy tego nurtu poetyckiego, który płynie w poetach drugorzędnych, zapomnianych aż po… Asnyka — i tu już się buntuję — bo banalność, płaskość tych wierszyków zdaje mi się wciąż nie do zniesienia. Co z tego, że setki Polaków w młodości deklamowało «Gdybym był młodszy, dziewczyno, gdybym był młodszy» — przecie chyba praca Pawła Hertza zostanie jak przewodnik — po naszej poezji i przewodnik przez to bezcenny. […] Jego książka — dla mnie odkrycie pisarza”.

MIKOŁAJ NOWAK‑ROGOZIŃSKI


Przypisy
Listy Józefa Czapskiego do Pawła Hertza znajdują się w Archiwum Pawła Hertza w pieczy Marka Zagańczyka. Za pomoc w pracy nad rękopisem dziękuję Julii Juryś. Tam, gdzie było to konieczne, dodano interpunkcję, pisownię nieznacznie uwspółcześniono z zachowaniem zwrotów charakterystycznych dla Józefa Czapskiego.

1 Maria Czapska (1894–1981), siostra autora, pisarka, autorka Europy w rodzinie. W Archiwum Pawła Hertza zachowało się jej kilkanaście listów.
2 Marian Bizan, Paweł Hertz, Glosy do „Kordiana”, Warszawa, PIW, 1967.
3 Paweł Hertz, Ład i nieład, Warszawa, PIW, 1964.
4 Boris Popławski (1903–1935), poeta rosyjski, zmarł na emigracji w Paryżu. Jego twórczość wysoko cenił Vladimir Nabokov. 
5 Philippe Ariès (1914–1984), historyk, przyjaciel Józefa Czapskiego. Po polsku ukazała się m.in. jego książka Człowiek i śmierć. Jego tekst o Czapskim ukazał się w „Nation Française” 1961 nr 3, w polskim przekładzie w: „Zeszyty Literackie” 1993 nr 4 / 44, s. 125–127. Napisał wstęp do francuskiego wydania Europy w rodzinie Marii Czapskiej.
6 Obsesja śmierci (fr.).
7 Eugène Ionesco, Journal en miettes, Paryż, Gallimard, 1967.
8 Eugène Ionesco, Król umiera, czyli ceremonie.
9 Pochłonięte przez wieczność (fr.).
10 Mysia bieganina (ros.). Fragment linijki wiersza Aleksandra Puszkina Wiersz napisany w noc bezsennąw tłum. Juliana Tuwima linijka brzmi: „Życia bieganina mysia…”, zob. Aleksander Puszkin, Dzieła wybrane. T. I, Warszawa, PIW, 1956, s. 336.
11 I rzuca nam skrawki swej prozy niczym odpryski szlifierza diamentu, któremu obojętne, czy go kto zrozumie, ba, czy choćby przeczyta (fr., tłum. Julia Juryś).
12 Zygmunt Mycielski (1907–1987), kompozytor, autor wielotomowego dziennika. Należał do najbliższych przyjaciół Józefa Czapskiego i Pawła Hertza. 
13 Stefan Kisielewski, Czy tryumf realizmu?. „Ruch Muzyczny” 1967 nr 17, tamże polemika Zygmunta Mycielskiego, W odpowiedzi Stefanowi Kisielewskiemu.
14 Charakterystyczny zwrot Czapskiego, z francuskiego: par là même.
15 Służąca (łac.).
16 Chodzi o recenzję Pawła Hertza z książki Zygmunta Mycielskiego Notatki o muzykach i muzyce: P. Hertz, Mycielski, w: P. Hertz, Ład i nie ład, dz. cyt.
17 „Szkatułka otwierała się prosto” (ros.). Nawiązanie do jednej z pierwszych baśni Iwana Kryłowa Szkatułka. Doświadczony mechanik usiłuje otworzyć szkatułkę. Robi co może, podpowiada mu publiczność — nic. A to dlatego, że w szkatułce nie było zamka.
18 Życia bieganina mysia (ros.). Zob. przypis nr 6, s. 147.
19 Paweł Hertz, Miary i wagi, Warszawa, PIW, 1978.
20 Paweł Hertz, Świat i dom, Warszawa, PIW, 1977.
21 Hertz, pisząc o Lechoniu, cytuje następujący fragment Złotej czaszki Juliusza Słowackiego: „Potem w swoje ręce bierze / Jak Irys tęczowy szlak / I mówiąc ranne pacierze, / Jasna cała jak lilija, / Ślicznych jeszcze pełna kras, / Ojcu jasny trzyma pas; / A on się w tęczę obwija”.
22 Paweł Hertz, Lechoń w czarnym palcie, w: P. Hertz, Miary i wagi, dz. cyt.
23 Józef Czapski, Lechoń i jego dziennik, „Kultura” 1968 nr 5.
24 Paweł Hertz pisze o tym w szkicu: Dzienniki, pamiętniki, w: P. Hertz, Miary i wagi, dz. cyt. 
25 Maine de Biran (1766–1824), francuski filozof i polityk. Jego Journal intime (1927) należał do najważniejszych lektur Czapskiego, poświęcił mu szkic Ja, „Kultura” 1949 nr 1. 
26 Henri Frédéric Amiel (1821–1881), szwajcarski filozof, poeta i krytyk. Jego dziennik ukazał się po polsku w wyborze i tłumaczeniu Joanny Guze (Warszawa, Czytelnik, 1997). Czapski pisał o Amielu w szkicu Więzy nierozerwalne, „Kultura” 1986 nr 7–8. Fragmenty jego Journal intime podkreślone przez Czapskiego ukazały się w przekładzie Julii Juryś w „Zeszytach Literackich” 1993 nr 4 / 44.
27 Vladimir Dimitrijević (1934–2011), pisarz i wydawca, wieloletni dyrektor wydawnictwa L’Âge d’Homme.
28 Henri Frédéric Amiel, Journal intime. T. I: 1839–1851. Wstęp: Bernard Gagnebin, Georges Poulet. Lozanna, L’Âge d’Homme, 1976.
29 Przenikliwych (fr.).
30 Chodzi o Marię Dąbrowską (1889–1965), jej portret (chorej i leżącej w łóżku) namalowany przez Czapskiego znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. 
31 Nawiązanie do szkicu Pawła Hertza Zamyślenie poświęconego Stefanowi Markowi Eigerowi (Stefanowi Napierskiemu), gdzie przytacza powtarzany przez Eigera aforyzm: „Nie dość mieć talent, trzeba jeszcze być kimś”, i dodaje: „mowa tu o tym, że osoba ludzka góruje nad rzeczą, że owa rzecz — literatura — jest tylko jej wytworem, a talent jedynie narzędziem, które ma służyć owemu wytwarzaniu”.
32 Jan Effenberger‑Śliwiński (1884–1950), kompozytor, śpiewak i pisarz, ważna postać dwudziestolecia międzywojennego, właściciel wpływowej paryskiej galerii Au Sacre du Printemps. Zob. szkic Piotra Mitznera Hans wieczny tłumacz, w: P. Mitzner, Gabinet cieni, Warszawa, Zeszyty Literackie, 2007, s. 9–49. 
33 Zapewne chodzi o tom Pawła Hertza Pieśni z rynku (Warszawa, PIW, 1957), a także cykl „Wiersze paryskie”, gdzie znalazły się liczne motywy mickiewiczowskie — wśród nich rozważania o wolności, historii, tragicznym losie Polski. Czas pisania i ogłaszania tych wierszy zbiegł się z ważnymi wydarzeniami w życiu Pawła Hertza: w 1957 roku na znak protestu wobec zakazu wydania pisma „Europa” wystąpił z PZPR, w 1958 roku wystąpił wraz z innymi pisarzami przeciw cenzurze.