GRUDZIŃSKA-GROSS,
HOLLAND, MAJCHEREK
Ankieta czytelnicza
„Zeszytów Literackich”
3 stycznia 2020
Ankieta czytelnicza „Zeszytów Literackich”
Przedstawiamy Państwu kolejną część odpowiedzi na naszą ankietę czytelniczą. Pytanie, które zadaliśmy brzmiało: Jaka książka przeczytana w minionym roku zrobiła na Pani/Panu największe wrażenie?
IRENA GRUDZIŃSKA-GROSS
Pracuję nad biografią Aleksandra Weissberga-Cybulskiego i małą książką o Miłoszu i wojnie, więc z reguły czytam książki „biblioteczne”. Wracam stale do Ocalenia, wojennego tomu wierszy Miłosza, ciągle na nowo zaskoczona przenikliwością poety stojącego, wraz z innymi mieszkańcami Warszawy, twarzą w twarz z potworną przemocą. Tak się złożyło jednak, że w listopadzie przeczytałam trzy bardzo różne nowe książki, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Pierwszą była nowa wersja Ciemności w południe Arthura Koestlera, którą przeczytałam po angielsku. Jest to tłumaczenie z niedawno odnalezionego oryginału niemieckiego, bo książka znana była dotychczas na podstawie jej angielskiej, dobrej ale pospiesznie przygotowanej wersji. Jest to świetna, dojmująca powieść o osaczeniu człowieka winnego osaczaniu innych. Nowa wersja jest jeszcze lepsza od poprzedniej i bardziej złowroga. Zaraz po przeczytaniu Koestlera jednym tchem pochłonęłam autobiografię Edwarda Snowdena, pokazującą złowrogość świata ukrytej kontroli. Fascynujący był dla mnie opis dzieciństwa i rozwoju kogoś, kto wyrósł w nieznanej mi kulturze internetu połączonej z amerykańskim patriotyzmem. To coś w rodzaju studium antropologicznego. Za studium antropologiczne można także uważać moją trzecią niezwykłą lekturę, reportaż Pawła Piotra Reszki pt. Płuczki. Są to rozmowy autora z „kopaczami” lub rodzinami „kopaczy” poszukujących kosztowności na terenach byłych obozów śmierci Bełżec i Sobibór. Zatrważający jest kulturowy i emocjonalny dystans rozmówców Reszki wobec kości i prochów ofiar tych obozów. Reszka pisze też o odnalezionym przez niego innym kadrze zdjęcia „kopaczy” z Treblinki, które otwierało naszą z Janem T. Grossem książkę Złote żniwa. Ten inny kadr potwierdził pochodzenie zdjęcia z terenów Treblinki; podważanie miejsca, gdzie wykonano zdjęcie, a zatem i jego znaczenia było głównym argumentem przeciw wiarygodności książki. Na zdjęciu „kopacze” są pogodni i rozluźnieni, nie mogli być zatem „hienami cmentarnymi” – stwierdzano. Okazało się, że to rozluźnione podejście do „kopania” trwa do dziś.
Arthur Koestler, Darkness at Noon,
Scribner, 2019.
Edward Snowden, Pamięć nieulotna,
Wydawnictwo Insignis, 2019.
Paweł Piotr Reszka, Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota,
Wydawnictwo Agora, 2019.
AGNIESZKA HOLLAND
Z beletrystyki głównie Olgi Tokarczuk Opowiadania bizarne, bardzo inspirujące do adaptacji filmowej, bo to taki rodzaj bardziej filozoficznego Black mirror. Zrobiła też na mnie wrażenie krótka książka Anny Arno Ten kraj, jakby niezauważona, a bardzo szczerze i przenikliwie pokazująca niesentymentalne przeżywanie polskości. Jako coś swojskiego ale i obcego, bolesnego czy wstydliwego jednocześnie. Czytałam sporo książek znajomych, jak widać, bo i powieść Stramer Mikołaja Łozińskiego bardzo mi się podobała, ale nie wiem, czy dlatego, że jest taka dobra, czy dlatego, że widzę przez tę lekturę jej autora i jego ojca i dziadka, których też znam – znałam i w których widzę część przeszłości swojej i mojej rodziny. Czytałam też sporo książek o zmianach społecznych i ich konsekwencjach oraz wyzwaniach. Dało mi do myślenia Marcina Króla Do nielicznego grona szczęśliwych, ale i Powrót do Reims Didier Erbona i stawiająca podobne diagnozy ale bardziej wprost polityczna Les Enfants du vide Raphaëla Gluksmanna.
Olga Tokarczuk, Opowiadania bizarne, Wydawnictwo Literackie, 2018.
Anna Arno, Ten kraj, Wydawnictwo Literackie, 2018.
Mikołaj Łoziński, Stramer, Wydawnictwo Literackie, 2019.
Marcin Król, Do nielicznego grona szczęśliwych, Wydawnictwo Iskry, 2018.
Didier Eribon, Powrót do Reims, Wydawnictwo Karakter 2019.
Raphaël Glucksmann, Les Enfants du vide, Allary, 2018.
JANUSZ MAJCHEREK
Najważniejszą książką 2019 roku był dla mnie Internat, Serhija Żadana. Jego powieści czytywałem już wcześniej, np. Hymn młodzieży demokratycznej, Anarachy in the UKR, Big Mac. Ale żadna z nich – jakkolwiek interesujących – nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak Internat właśnie. Być może zdecydowało o tym wstrząsające połączenie post-apokaliptyczna wizja wojny na wschodzie Ukrainy, wyrażona ascetycznym językiem, jakby maksimum okrucieństwa, grozy i cierpienia domagało się minimum stylu. A być może także fakt, że lektura Internatu zbiegła się z moim krótkim pobytem w Kijowie, oddalonym co prawda o kilkaset kilometrów od Donbasu, ale przecież przenikniętym – w rozmowach, w programach telewizyjnych – stałą świadomością sytuacji; wystarczyło zresztą spojrzeć na drogowskazy przy skrzyżowaniach szerokich, kijowskich arterii: Donieck, Ługańsk… To nie pozwalało zapomnieć. Byłem zresztą gościem Teatru Narodowego im. Iwana Franki, gdzie Żadan miał znajomych i przyjaciół; wypytywani przeze mnie chętnie o nim opowiadali. Cieszyli się też, słysząc ode mnie, że autor jest w Polsce znany i na bieżąco tłumaczony.
Internat, jak Podróż do kresu nocy Celine’a, czy Ścieżki północy Richarda Flanagana (mój drugi kandydat na książkę roku) jest dowodem na to, że skrajne doświadczenie zła nie tylko odbiera złudzenia co do natury człowieka i historii, lecz także narzuca suchą, beznamiętną narrację. Patos, wzniosła retoryka, emocje i sentymentalizm byłyby nieznośnym fałszem.
Serhij Żadan, Internat,
Wydawnictwo Czarne, 2019.