KAZIMIERA IŁŁAKOWICZÓWNA
Wiersze

Kazimiera Iłłakowiczówna. Narodowe Archiwum Cyfrowe


KAZIMIERA IŁŁAKOWICZÓWNA

Do świętego Krzysztofa

Pijanego szoferaka usuń na bok,
niech oczy zamknie i śni.
Ty ujmij kierowcę, Krzysztofie!
Za tobą tłum zasłonił okna i drzwi…
Rozbije ich, z mostu – w wodę, potopi…
Czuwam, wiem, widzę… Słabo mi, słabo!
Ja nic nie mogę, ty ujmij kierowcę, Krzysztofie.


Kiedy przebije się źródło…

Kiedy przebije się źródło,
napiją się wszyscy.
Gdy znaleźć będzie trudno,
ktoś nić pochwyci.
Nić może będzie z kropel,
może ze lśnień,
może widzialna w mroku,
może nie.
Szukający może schyli się z trudem,
może stanie i krzyknie…
Ale gdy znajdzie źródło,
napiją się wszyscy.


Kwaterunki

1
Mieszkam w porze truskawek,
nie w mieście ani kraju,
w porze, kolorze, w zapachu słodkim i żyznym,
i to jest Ojczyzna…
W liści żółtobrązowych, które mnie znają,
opadaniu,
w sosnach na urwiska skraju.
…Nie w Poznaniu,
Warszawie, Wiedniu, Londynie czy Wilnie…
Mieszkam w zimie, która się przesila
w tej jednej ku wiośnie nachylonej chwili,
nie dłużej, nie dalej.
I kończę się, i już się nie palę
…Dowieść nie można tego ani do tego się przyznać,
ale to jest Ojczyzna.

       2
       …Bywa w dźwięku tych samych sylab
       ledwo wiążących się w słowa
       z coraz to innych ust…
       Zaraz, zaraz. To się rozezna:
       jedna była obca, ale śpiewna,
       piąta – łamliwa jak chrust,
       trzecia jak kumys kobyli
       – stepowa.
       A każda mowa
       i druga, i siódma, i setna
       kusząc ujmowała w wersety.
       W nich – mieszkać mi bez tęsknot, bez obaw
       w ledwo wiążących się słowach,
       w nich mieszkać, nie – w klimatach i strefach,
       przy nich – grzać się jak przy ognisku.
       Ósma zacznie się, gdzie jedenasta pryska,
       gdy nie kocha pierwsza – tysiączna pokocha…
       W nich mieszkać te parę chwil,
       w dźwięku tych samych sylab
       ledwo różniących się trochę.


Wyznanie

Szukać mnie?!… Więc raczej w Termopilach,
w zmyślonych krajach u Szekspira,
na Lermontowskim Krymie i Kaukazie.
A zawsze – w obrazie
owej Krystyny księżnej Mediolanu,
w Emaus Rembrandta,
w skałach Leonarda…
W balladzie starego Uhlanda.

Uszłam od Bertranda de Born w jego bitwie, z jego tarczą:
nie ma mnie pośród Greków poległych czy rannych;
nie w Kordelię – w Regan i Goneril wierzyłam uparcie;
podsłuchiwałam w Emaus – ale wśród sługusów! –
słów Chrystusa
nie rozumiejąc; a u stóp Dziewicy Skał
to ja spłoszyłam pawia, co tak kornie stał.
Z krzykiem uleciał
i nie ma go na obrazie, jak wiecie.

Księżnej Mediolanu – pierścień drogi zginął;
zginął młody poeta w głupim pojedynku…
To wszystko – moja wina.
Szukać mnie? Chyba tam, bo tu się nie zaczynam.


Odejście w tło

Odejść w tło,
jednością czuć się z pejzażem.
Na pierwszym planie:
twarze,
Dobro i Zło,
Miłość, Walka, Zbrodnia
i pomsta za nie.
A tam, w tle, dogasające pochodnie
i pręgi barw pozachodnie
dojrzałe, zrozumiałe.
I wody niewidzialnej flet
daleko, głęboko w tle.


Przestroga

Jeśli puścić tę gałąź
olchy, leszczyny, jesionu
jeśli tę gałąź grabu
– zatoniemy, zatoniecie, zatoną.
Drętwiejesz? Słabniesz?
Maligna cię chwyta pomału,
pokazuje twarze nieludzkie,
zębiska wilcze, chód żabi
i szatan szepce: „Wróg! Zabij!”.
(Zły chce tylko, byś gałąź puścił).

A ty się trzymaj jesionu,
trzymaj się jarzębiny i grabu,
bo jeśli puścić tę gałąź
– zatoniemy, zatoniecie, zatoną!


Niechby ta jedna nić…

Kiedy trzeba będzie iść
w daleką ciemność,
niechby ta jedna nić
została ze mnie.
Niech oderwie się cała reszta
i spadnie w przepaść
– to jedno niech trwa na wieczność
dźwięczne, choć ślepe.
Bo tym, co za życia żyło
żywe najbardziej
– nieśmiertelna za grobem miłość
nie pogardzi.

KAZIMIERA IŁŁAKOWICZÓWNA

KAZIMIERA IŁŁAKOWICZÓWNA, ur. 1892 w Wilnie, zm. 1983 w Poznaniu. Poetka i tłumaczka.