JULIA WOLLNER
„Leonardo: Experience a Masterpiece”

Leonardo da Vinci Maddona wśród skał


JULIA WOLLNER
Leonardo: Experience a Masterpiece”, National Gallery, Londyn.


Do 26 stycznia w londyńskiej National Gallery oglądać można specjalny pokaz „Experience a Masterpiece”, w centrum którego znajduje się arcydzieło Leonarda da Vinci Madonna wśród skał. Przypomina on, że sztuka najwyższej próby nie potrzebuje dodatkowej oprawy, a piękno rodzi się i wzrasta w ciszy.

Obraz Madonna wśród skał ukończony został w pierwszym dziesięcioleciu
XVI-ego wieku; w brytyjskiej kolekcji znajduje się od 1880 roku. Wykonany został na zamówienie Bractwa Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny przy nieistniejącym już kościele San Francesco Grande w Mediolanie. Genialny malarz sporządził dwa malowidła ilustrujące apokryficzną legendę, wedle której Święta Rodzina spotkała Jana Chrzciciela w jaskini oferującej schronienie podczas ucieczki do Egiptu. Pierwsze z nich, dziś znajdujące się w Luwrze, nie zostało zaakceptowane przez franciszkanów ze względu na kompozycję zbytnio akcentującą postać świętego pustelnika. Siedzący przy Maryi anioł, z powodów wciąż niewyjaśnionych, wskazuje na Jana palcem, sprawiając, że to właśnie na kuzynie Zbawiciela skupia się uwaga widza. Obserwator niechybnie spostrzega także ogromne podobieństwo dwóch sportretowanych chłopców, które po pięciu wiekach dzielących nas od powstania obrazu pozostaje źródłem licznych spekulacji.

Wersja, do obejrzenia której zachęca w przedświątecznym czasie National Gallery, wydaje się mniej zagadkowa, choć równie pełna symboliki. Święty Jan oddający hołd Maleństwu okryty jest szatą Bożej Matki, uosabiając ludzkość potrzebującą wsparcia, czułości i akceptacji. Chleba i odpuszczenia win. O ramię chłopca opiera się nieobecny wcześniej krzyż, zwiastujący Jezusową śmierć i zejście do piekieł. Mękę Dzieciątka zapowiadają także skały otaczające scenę – szczeliny rzeźbiące kamień zdają się prefiguracją bolesnych ran, groty zaś stanowiły w starożytności miejsce pochówku zmarłych. Zastosowanie technik chiaroscuro i sfumato owocuje mglistym, zachwycająco miękkim rozproszeniem światła, które podkreśla intymność i powagę sceny; mocniejsze niż pierwotnie barwy zdają się przybliżać ją w kierunku widza.

Zdjęcie z wystawy w National Gallery. Fot. Julia Wollner.

„Dobry malarz potrafi namalować dwie rzeczy: człowieka oraz istotę jego duszy” – powiadał da Vinci. Malowidło przeznaczone na ołtarz San Francesco Grande portretuje jednak nie tylko człowieka, ale także Boga, który stał się człowiekiem; duszę ludzką, ale i Boską istotę. Choć niepojęta, zachęca nas ona do spotkania dokonującego się przez kontemplację. Niestety włodarze galerii postanowili, że Leonardiańskie arcydzieło, które na co dzień oglądać można bezpłatnie w spokoju muzealnej sali, tuż przed świętami Bożego Narodzenia otacza hałas multimediów – fotografie włoskich pejzaży oglądane za pomocą luster, wiązki laserowych świateł i głośna muzyka. Zwątpili w kunszt Mistrza, który zapraszał do wizyty w grocie. Ludzka cecha – brak wiary. Oby przywróciło nam ją sacrum wkraczające w nasze ziemskie progi, jak zwykle – pośród świętej, nocnej ciszy.

JULIA WOLLNER

JULIA WOLLNER, italianistka, dziennikarka, redaktor naczelna „Lente” – magazynu poświęconego śródziemnomorskiej kulturze, sztuce i stylowi życia.