Listy od czytelników

Listy od czytelników

[KAZYS USCILLA, Wilno, 2 maja 2020]

[…] Przepraszam za milczenie. Kilka razy zaczynałem Ci pisać. I nie kończyłem, nie wysyłałem. Po prostu brakowało i brakuje mi słów, by wyrazić ból z powodu zguby „ZL”. Moim zdaniem, to jest strata nie tylko dla kultury, literatury polskiej, lecz i europejskiej, nawet światowej, której raczej nie będzie można naprawić, powetować.

Bardzo mi brakuje „ZL”. Czytałem je, każdy numer, po kilka razy, wracałem do poszczególnych publikacji.

Sądzę, że o tym, jaką stratą jest zlikwidowanie „ZL”, jaskrawie świadczy przykład naszej współpracy: dzięki Tobie przetłumaczyłem i wydałem kilka naprawdę wartościowych książek i nie wiem ile – chyba około setki – drobniejszych utworów: esejów, szkiców, recenzji itp. w naszej prasie literackiej. Skłaniam z wdzięcznością i szacunkiem przed Tobą moją „srebrną” głowę, ponieważ tylko dzięki „ZL” i Tobie nawiązałem kontakty z wielu osobistościami, takimi, jak np. Adam Zagajewski i inni, i otrzymywałem pozwolenie autorów na tłumaczenie ich publikacji. […]

Jak szkoda, że to zerwało się […] chyba dwa tygodnie temu otrzymałem mejl od kierownika działu esejów i publicystyki naszego grubego czasopisma Związku Pisarzy „Metai”, z pytaniem, kiedy i co mogę zaproponować na tematy literatury. Niestety, teraz źródła takich materiałów po prostu nie mam. Dzięki Ci, Basiu, że staracie się utrzymać stronę internetową…

Nadal tłumaczę, skończyłem Ucho igielne Myśliwskiego, tom IV Wilno od początków jego do r. 1750, coś niecoś z rzeczy drobniejszych, dziecięcych i.t.p.

Życzę z całego serca, aby Cię i bliskich, drogich Ci osób ominęły te cholerne „korony”… Na Litwie na razie 4 zgony, zarażonych około 300. […]

Bądźmy zdrowi. Serdeczności


[JOANNA DOBROSZYCKI, Nowy Jork, 8 V 2020]

Kochana Barbaro, Basiu

List Twój [o zamykaniu Fundacji] nie był niespodzianką. Piszę trochę w pośpiechu, bo rzeczywiście jestem w pracy (Szpital Jacobi). W kwietniu działy się u nas niesamowite rzeczy, teraz trochę zelżało, za to bardziej nękają nas bezduszni „administratorzy” i biurokraci. Ale nasz zespół to przecież choroby zakaźne, jesteśmy dość ideowi, wychowani na AIDS’ie, więc sprzeciwiamy się wspólnie i wirusowi, i biurokracji.

No i najważniejsze, ja Mama i dzieci […] jesteśmy zdrowi.

A jak Ty i Twoi bliscy w Warszawie i na świecie?

Palimpsest # 7 jest świetny. To się nazywa „a labor of love”.

[…] Chciałabym się obecnie dołożyć do funduszu na rzecz archiwum i zabezpieczenia dorobku.

Ściskam i pozdrawiam jak najserdeczniej!!!!!


[JOANNA GOMUŁKA, Warszawa, 8 V 2020]

Kochana Basiu,

Oczywiście oglądam Palimpsest, choć niewiele czytam, bo adaptacja do „zdalnej” sytuacji okazuje się dosyć mozolna, a kontaktów rodzinnych i przyjacielskich dużo, co bardzo cieszy ale pochłania czas.

Oczywiście możesz mnie podać na liście ofiarodawców, przecież to honor a nie wstyd.

Jak zorganizujesz pieniądze na Palimpsest, archiwizację i digitalizację? Jakiś crowfunding? zrzutka? Mało się znam na tym, jak to zrobić efektywnie, ale daj znać, co się dzieje.

Dzięki za tak długie uparte utrzymanie tego osobnego głosu w naszej kulturze.


[MAREK DUDA, 9 V 2020]

Droga i Szanowna Pani Redaktor,
czuję się zaszczycony Pani listem, ale jednocześnie zmartwiony tym, że Fundacja przestanie działać. Jestem Waszym „późnym dzieckiem” (choć w moim wieku powinienem się raczej nazwać „zdziecinniałym staruszkiem”). Nie byłem regularnym czytelnikiem, ale za każdym razem kiedy czytałem jakiś esej poświęcony sztuce, fragment dziennika itp., zawsze miałem wrażenie, że odnajduję ­– powiem to z pewną megalomanią – „bratnie dusze”. Nadrabiałem braki, starałem się uczyć Waszych „kodów”. Sięgałem po Wasze lektury, nie wszystkie, ale te, które – jak czułem – poprowadzą mnie właściwą drogą w Labiryncie. 
I dzisiaj mielibyście zniknąć, bo nastaje mrok? Nie wolno Wam! Odnajdźcie Ariadnę – ona Was/nas poprowadzi!

Dzięki Wam przeczytałem parę ładnych książeczek przez Was przygotowanych, m.in. Znak wodny J. Brodskiego. Ta lektura była też pewną przygodą dla mnie, dzięki Wam. Wydaje mi się nawet, że znalazłem u Mistrza mały błąd. W załączniku przesyłam mały fragment tego dotyczący z mojego osobistego Dziennika z datą 10.03.2017, w którym o tym piszę. Ten mój dziennik zresztą nie powstawałby, gdyby nie „bratnie dusze” z „ZL”. […] PS. Oczywiście będę Was wspierał ciągle, byle zdrowie dopisywało.

[ MAREK DUDA, Z DZIENNIKA, 10.03.2017]

[…] Brodski pisze o „znajdującej się tam cudownej Madonnie z Dzieciątkiem Belliniego” i dalej: „Chciałem wysiąść w owym miejscu i zerknąć na obraz, na parucentymetrowy odstęp dzielący Jej dłoń od spodu stopy Dzieciątka. Te parę centymetrów – och o wiele mniej! – jest właśnie tym, co dzieli miłość od erotyzmu. Albo może jest to właśnie szczyt erotyzmu. Ale kościół był zamknięty i ruszyliśmy dalej”. I znowu – jak sam wyznaje – Brodski nie wszedł do kościoła. Sam nie mam wspomnień związanych z tym kościołem, bo choć – jak widzę oglądając przewodnik Berlitza, z którego korzystałem w naszej z Krysią podróży do Wenecji, fragment opisu kościoła zaznaczyłem flamastrem, co by oznaczało, że mieścił się w planie naszego zwiedzania, to jednak nie nawiedziliśmy go. Jak zazwyczaj to bywa, nie udaje się zrealizować w 100 % swoich planów. Z ciekawości jednak zajrzałem teraz do przewodnika, żeby zobaczyć, co piszą o dziele Belliniego, którym tak zachwycał się Brodski. I cóż się dowiaduję. Otóż z kościołem tym był związany przede wszystkim Tintoretto – był to jego kościół parafialny, jest tu pochowany wraz z całą rodziną. Nic dziwnego, że wnętrze kościoła ozdabiają obrazy tego mistrza, m.in. Ostatnia wieczerza, Adoracja złotego cielca, Oczyszczenie Najświętszej Marii Panny. W przewodniku Berlitza ani mru-mru o jakimkolwiek dziele Belliniego! Zaglądam więc do bardzo „grubego” przewodnika z serii solidnego niemieckiego wydawnictwa Ullmann i rzeczywiście znajduję opis i zdjęcie Madonny z Dzieciątkiem Belliniego z tegoż kościoła. Przyglądam się uważnie i widzę prawą rękę Madonny obejmującą tułów dziecka oraz lewą obejmującą dłonią udo prawej nogi dzieciątka. Nie ma mowy o „parucentymetrowym odstępie” dzielącym dłoń Madonny od spodu stopy Dzieciątka, któremu Brodski nadał tak niezwykłe znaczenie. Wracam do obrazu Belliniego z kościoła św. Zachariasza z tronującą Madonną z Dzieciątkiem i przyglądam się dłoniom Madonny. Tak, tak jest naprawdę – ponad lewą dłonią Madonny z kilkucentymetrowym odstępem – jakby wbrew prawu grawitacji – jest lekko uniesiona lewa nóżka Dzieciątka. Brodski pomylił Madonnę dell’Orte z Madonną od św. Zachariasza! Chyba udało mi się przyłapać Mistrza na błędzie.


[MARYLA HOPFINGER, Warszawa, 12 V 2020]

bardzo mi przykro. Możesz jednak mieć przekonanie, że dorobek ZL jest Twoim dziełem, które miało, ma i będzie miało znaczenie w polskiej kulturze.


[JAROSŁAW MILLER, 12 V 2020]

Dzień dobry,

Tak, bardzo proszę [opublikować wpłatę pod nazwiskiem]. Rozumiem też, że te parę złotych, które wpłacam co miesiąc przyda się Państwu, póki likwidacja trwa. 

A tak poza wszystkim, to ja chciałem Pani ogromnie podziękować. 

Nie umiem powiedzieć, na ile moje literackie gusta ukształtowały „Zeszyty”, jak bardzo patrzę na świat oczami autorów, których Państwo przez te lata publikowaliście, ale wiem, że bez „Zeszytów” byłbym jeszcze gorszym człowiekiem. 🙂

Zresztą nie tylko ja – nawet nie wie Pani, ile zabawy miałem, przyglądając się moim synom biegającym w zaprzeszłe wakacje po Toskanii – jeden z Muratowem, drugi z Esejami florenckimi Aby Warburga (chyba nigdy nie były tłumaczone na polski, prawda?). Nic gorszego, niż wszystko wiedzący nastolatkowie. 🙂

I uwielbiam zaglądać nowo poznanym ludziom w biblioteki, choćby po to, by się po raz kolejny upewnić, że ci mili mają w zbiorach „zeszytowy” kanon. 

Wszystko to dzięki Pani. Dziękuję.


[MARCIN SABINIEWICZ, Warszawa, 13 V 2020]

[…] Wiadomość o planowanym zaprzestaniu przez „Zeszyty” internetowej działalności bardzo mnie zasmuciła. Wiem, że to nie koniec pisma. Dopóki żyją i tworzą ci, którzy z niego czerpali, Twoje dzieło nadal będzie się rozwijać. Oni z kolei przekażą swoje światło innym.

Przesyłam Ci wiersz, który ostatnio napisałem. Pozwoliłem sobie poświęcić go Tobie – z myślą o świcie, jakim były dla mnie numery […]pisma na początku lat dziewięćdziesiątych, przemożnym świcie, który wciąż trwa.


[PIOTR SENDECKI, Warszawa]

Szanowna Pani, będę nadal wspierał wielkie dzieło kulturowe, które Pani od niemal 40 lat realizuje. Żal „Zeszytów”, żal Fundacji, które towarzyszyły mi przez lata młodości i dojrzałości, kształtując mój światopogląd i smaki literackie. Dziękując za to, co Pani uczyniła i co nadal robi ­– składam podziękowanie. Zgadzam się na podanie mojego nazwiska jako ofiarodawcy.


[ANNA TECHMAŃSKA, Detmold, Niemcy ]

[…] A tymczasem skromne pieniądze – szkoda, że nie mam ich więcej!! – są wyrazem mojej wielkiej wdzięczności za Zeszyty tzn. za Twój genialny pomysł, Twoją umiejętność zgromadzenia znakomitych ludzi, za organizację tego przedsięwzięcia. 

W imię przyjaźni napiszę Ci, że wśród polskich muzyków grających i śpiewających w Detmold z nikim nie mogłam się nimi podzielić; tak samo paryską „Kulturą”. Wiem więc, że miałaś nie tylko genialny pomysł, ale i szczęście kontaktu z wyjątkowymi ludźmi. 

Dla mnie zawsze to było święto, kiedy znajdowałam „Zeszyty” w skrzynce pocztowej. 

I jeszcze jedno. Jesteś jedyną osobą, która daje mi znać, że pieniądze dotarły. 

Dzielę się tym, co mam i jakoś mi dziwnie, bo nie wiem czy przesłane pieniądze na ciekawe kulturalne inicjatywy (czasem jednorazowo wcale niemałe sumy, bo festiwal, który nie dostał państwowej dotacji, bo nagranie płyty aktywnej orkiestry amatorskiej) dotarły tam, gdzie powinny. 

Jednym słowem dziękuję Ci, że jesteś i do tego o mnie pamiętasz.

Ściskam mocno w przyjaźni z bezpiecznej odległości (sic!)


[VIOLETTA KOWALIK]

Wielce Szanowna Pani,

jest mi niezmiernie przykro, że nie uda się uratować „Zeszytów Literackich”. Ich lektura, od początku poznania pisma, stanowi dla mnie niezbywalną wartość, a wszystkie jego numery zajmują poczesne miejsce w mojej bibliotece. Nie mogłam się pogodzić (i nadal nie mogę), że nie będzie już formy „papierowej”, tradycyjnej, bo nic nie zastąpi kontaktu z żywym organizmem, jaki stanowi książka. Że zniknie z mapy wydawnictw biblioteka „Zeszytów Literackich” i jej wspaniałe propozycje. Ale nastały czasy, kiedy wartościowe czasopisma przestają mieć rację bytu i są zamykane (np. „Midrasz”), albo stają się dostępne tylko w formie internetowej, a to już niestety nie to samo. Tym niemniej „Palimpsest” stanowi dla mnie cenną skarbnicę tekstów, które mogę sobie odświeżyć, przypomnieć, poznać.

Jestem zaszczycona i wzruszona listem, który skierowała Pani do mnie, mimo że w tak smutnej sprawie. Jestem dumna, że mogę choć w skromny sposób pomóc sprawie „Zeszytów”. I będę dumna, znajdując swoje personalia w gronie zacnych Ofiarodawców. 

Łączę wyrazy najwyższego szacunku dla całego Zespołu „Zeszytów Literackich”. Przestaję już wierzyć, że w świecie szerzącej się nienawiści, bezmyślności i obłudy prawdziwe wartości znajdą miejsce, na które zasługują. Że wróci czas refleksji, narracji i języka twórców prezentowanych na kartach „Zeszytów”. Pocieszam się, że mogę pozostawać na emigracji wewnętrznej do końca, zgromadziwszy zapas literatury, dokumentów i źródeł, które są dla mnie wzorem, pozwalają utrzymać kręgosłup moralny i utwierdzają w słuszności podejmowanych decyzji.

Za lekcje, które pobrałam w szkole „Zeszytów Literackich” dozgonnie dziękuję.

Życzę Pani wytrwałości i siły (bo niezłomność jest oczywista) w walce o ocalenie tego, co można zachować.


[Margo Picken, 28 V]

There is no cause to feel downhearted. On the contrary.  ZL has captured and embodies an entire and extraordinary era, maintaining its integrity throughout. It’s a wonderful achievement.


[MIROSŁAW CHOJECKI, 14 VI]

Jestem w podobnej sytuacji. Musimy rozwiązać nasze Stowarzyszenie Żydowskie Motywy. Po 15 latach organizowania festiwalu filmowego nie udało się pozyskać funduszy na dalszą działalność.


[MAJA KOMOROWSKA, Warszawa, 14 VI]

[…] Tak bardzo dziękuję za wszystko […]. Za Zeszyty Literackie. […] Zeszyty dla mnie jak i dla wielu ludzi były bardzo ważne. To ja – my jesteśmy wdzięczni.


[ANNA TECHMAŃSKA, Detmold, Niemcy, 14 VI]

[…] Bardzo smutne wiadomości z Polski; nie tylko o śmierci J. Pilcha, ale i o śmierci Adama Wodnickiego, którego pisanie bardzo ceniłam i lubiłam. Miałam szczęście poznać Go osobiście. Chciałoby się krzyczeć za Miłoszem: „protestuję!”.
[…] dziękuję i jestem wdzięczna za wspaniałe lata z Zeszytami Literackimi.


[Piotr Sendecki, Lublin, 14 VI]

Mając na uwadze doniosłość dla polskiej kultury […] i pamięć z jaką niecierpliwością czekałem na kolejny numer ZL – proszę o sygnał kiedy można będzie dalej udzielać wsparcia.