MACIEJ MIŁKOWSKI
Rozdział 6

Maciej Miłkowski, materiały prasowe.

Rozdział 6

„Jedyną emocją, jaką kiedykolwiek odczuwałem w stanie czystym, jest rozpacz”, napisał przypuszczalnie na przełomie lata i jesieni 2018. Gdyby w tym nieco efekciarskim zdaniu zmienić wyraźnie przesadzone „kiedykolwiek” na znacznie bliższe prawdy „ostatnio”, to można by uznać, że dość trafnie opisuje ono ten trudny do scharakteryzowania, pozbawiony wyrazistych zdarzeń, ale paradoksalnie przełomowy okres w życiu krakowskiego pisarza, przypadający mniej więcej na lata 2017-22. Badacze zgadzają się, że to właśnie w tym słabo udokumento­wanym okresie zbliżył się on najbardziej do ideału „polskiego Larkina”, o którym wielokrotnie, pozornie żartobliwie, pisał w mailach i wiadomo­ściach do zaprzyjaźnionych pisarzy1. Niewątpliwie to właśnie w tych la­tach jego życie osobiste zamarło, zdrowie podupadło, a pod względem uznania środowiskowego i czytelniczego – po kilku budzących nadzieję, lecz szybko przygaszonych iskierkach – wylądował on (wedle jego wła­snego określenia) „w samym centrum marginesu2”.

Prawdopodobnie to właśnie brak dostatecznego – w jego mniemaniu – uznania ze strony czytelników i krytyków w znacznej mierze odpowia­da za poczucie nieszczęścia i niespełnienia przebijające z korespondencji i zachowanych zapisków tego okresu. Chociaż można się domyślać rów­nież innych źródeł cierpienia, które ujawniał mniej chętnie, a często wręcz tuszował, to jasne jest, iż to właśnie na niedostateczne uznanie literackie uskarża się w tym okresie niemal nieustannie3.

Chociaż Drugie spotkanie – wydane wiosną 2017 roku – nie zyska­ło powszechnego rozgłosu, na jaki zapewne liczył autor, to trzeba przyznać, że krytyka przyjęła książkę dość przychylnie, znacznie przychylniej niż tom debiutancki. Recenzenci chwalili4 konstrukcję i język, czyli dwie cechy pisarstwa, które sam Miłkowski cenił zawsze najwyżej. Powszechnie podkreślano też postęp, jakiego dokonał autor w porównaniu z Wistem (2014). Oprócz względnej przychylności krytyków książka zyskała też wielu oddanych czytelników (wcale licznych jak na czasy ogólnoświato­wej zapaści czytelnictwa), a część z nich miała na całe życie związać swe kariery literaturoznawcze, krytyczne, akademickie czy pisarskie z twórczością Miłkowskiego.

Nie ma żadnych wskazówek, aby dobiegający czterdziestki pisarz z tych pierwszych sukcesów się cieszył, aby w ogóle je za sukcesy uzna­wał. Już w tym okresie zaznaczyła się bowiem prawidłowość, która na stałe miała przylgnąć do tej powikłanej i niejednoznacznej postaci: wielkość dokonań intelektualnych już zawsze miała iść w parze z mało­ścią charakteru. Fasadowy chłód, udawana obojętność, dystans, intelektu­alizm – w nieudolny i łatwy do przejrzenia w środowisku literackim spo­sób maskowały chorobliwą ambicję, skrajną niepewność siebie, zawiść i frenetyczny głód najbardziej pospolitych sukcesów. W mailach i wiadomościach z tych lat widać jak na dłoni zderzenie dwóch, wydawałoby się sprzecznych, tendencji: Miłkowski dodaje sobie ważności i chwali się sukcesami (przypuszczalnie wierząc, iż w ten sposób przyciągnie następ­ne), a równocześnie je dezawuuje lub uskarża się na ich brak. „Niby mnie tam nawet chwalą, ale w sumie co z tego?5”, pisze do kolegi po piórze. „W G[azecie] W[yborczej] pozytywnie bardzo, ale jakby wcale nie o mnie6”, informuje drugiego. „Nawet, jak już chwalą, to nie za to, co trzeba7”, oświadcza w mailu do swego wydawcy. Analiza korespondencji Miłkowskiego z tych lat jest dla badacza po­uczająca z wielu względów. Zwraca uwagę już sam dobór adresatów. Mił­kowski właściwie nie prowadzi korespondencji czysto prywatnej. Pisuje liczne maile i wiadomości w sprawach zawodowych. Ponagla tłumaczy swoich opowiadań (bywał już wtedy tłumaczony), dopytuje redaktorów czasopism o przesłane im teksty, niecierpliwi się, naciska, zabiega o ko­lejne publikacje. Od czasu do czasu pisuje dłuższe – udające prywat­ne – maile do znanych sobie pisarzy. W tych mailach sili się na ton przy­milny, niekiedy wręcz czołobitny. Gorliwie zabiega o względy kolegów po piórze, wyraźnie bardzo mu zależy na ich uznaniu. Z tych rozpaczliwych i kokieteryjnych maili przebija gorączkowe marzenie o byciu do­strzeżonym i docenionym. Miłkowski usilnie pragnie, by inni pisarze uznali w nim pisarza. Pragnie być dopuszczony do mitycznego kręgu, pra­gnie stać się członkiem cechu, zostać oficjalnie „pasowanym na pisarza”. Jak wiele hipokryzji zawiera ta przypochlebna korespondencja, możemy się przekonać, analizując liczne wypowiedzi Miłkowskiego na temat współczesnej mu literatury polskiej. W wywiadach, na spotkaniach autor­skich, w mailach do korespondentów zagranicznych wielokrotnie pisał, iż nie lubi, nie ceni, nie zna, a nawet wręcz „niemal wcale nie czyta8” współ­czesnej literatury polskiej. Raczej mówi szczerze. Analiza zachowanego księgozbioru9 Miłkowskiego sugeruje, że przypuszczalnie rzeczywiście nie czytał. To nieczytanie nie przeszkadza mu jednak zapełniać pochleb­stwami maili do nieco starszych współczesnych mu pisarzy polskich (w tym tych dziś nieraz niemal zupełnie zapomnianych), a czasem i do swoich rówieśników.

Ci ostatni wyprzedzają wówczas Miłkowskiego o kilka długości. Dobiegając czterdziestki, Miłkowski jest autorem zaledwie dwóch opubli­kowanych zbiorów opowiadań. Ma już ukończoną swoją pierwszą (w istocie – czwartą10) powieść, System Sulta (ukończoną prawdopodob­nie pod koniec roku 2016 i drobiazgowo poprawianą przez cały rok kolej­ny), ale nadal bezskutecznie szuka dla niej wydawcy. System Sulta – być może największy sukces artystyczny Miłkowskiego – jest też częściowo odpowiedzialny za kilkuletni okres głębokiego, artystycznego kryzysu. „Jestem całkowicie wypalony – pisze Miłkowski wiosną 2018 – W S [ystemie] S[ulta] powiedziałem wszystko, co miałem do powie­dzenia11”. Z dzisiejszej perspektywy możemy uznać, że warto było za tę powieść zapłacić kilkuletnim kryzysem. Trzeba jednak pamiętać, że na sukcesy Systemu Sulta trzeba było jeszcze długo czekać, podczas gdy kryzys zjawił się niemal zaraz po odłożeniu pióra. Ostatnie lata drugiej dekady XXI stulecia są czasem, gdy Miłkowski płacił już pełną cenę za napisanie swojej najwybitniejszej powieści, a jakiekolwiek wynikające z niej owoce pozostawały wciąż jedynie w sferze rojeń. Do tych ostatnich ma zresztą wówczas Miłkowski o wiele mniejszą skłonność niż wcześniej czy później. Jeszcze kilka lat temu niemal w każ­dym mailu ogłaszał się „wielkim pisarzem”. Teraz często wolał swoje po­wołanie taić czy przemilczać. Znamienne jest, że pierwsze poważne do­konania artystyczne na moment stłumiły megalomanię Miłkowskiego, która jednak wraz z sukcesami rynkowymi i czytelniczymi miała wybuchnąć na nowo ze zdwojoną siłą. Nawet zagorzali wielbiciele pisarstwa Miłkowskiego zmuszeni byli przyznać, że był on człowiekiem przewrażliwionym na swoim punkcie, łasym na powierzchowne sukcesy i pochwały, a przez to nieraz trudnym i przykrym w obcowaniu12. Autorka pierwszej poświęconej Miłkowskiemu monografii krytycznej, wydanej jeszcze za życia autora, posunęła się wręcz do stwierdzenia, że „największym wrogiem pisarstwa Miłkowskiego jest sam Miłkowski13”.

Brak sukcesów rynkowych w tym okresie zmuszał Miłkowskiego do podejmowania wielopłaszczyznowej pracy zawodowej. Parał się tłumaczeniem, sięgając wielokrotnie po przewodniki turystyczne, kryminały, biografie piosenkarzy popowych – czyli literaturopodobną produkcję zupełnie nielicującą z tak chętnie przez niego wygłaszanymi peanami na rzecz kultury wysokiej i tyradami przeciw kulturze popularnej. Oprócz pracy tłumacza przez wiele lat zmuszony był pracować w szkołach – początkowo jako nauczyciel, następnie – zgodnie ze swym przez ponad dekadę zaniechanym wykształceniem – jako psycholog. Zachowana dokumentacja pozwala stwierdzić, że dość sumiennie wykonywał swoje obowiązki, a w każdym razie potrafił je sumiennie dokumentować14. Zastanawia nieco brak jakichkolwiek odniesień do doświadczeń szkolnych w jego twórczości i korespondencji (być może jedynym jest Berg, który w Systemie Sulta wspomina, że przez wiele lat pracował w szkole15. Czym była dla niego praca w szkole? Lubił ją? Nie znosił? Wstydził się jej? Był dobrym nauczycielem czy raczej kompletnym dyletantem? Czy praca ta była dla niego kolejnym źródłem cierpienia i poczucia niespełnienia, czy – przeciwnie – jedyną sferą wytchnienia, dającą doraźną satysfakcję i poczucie sensu życia? Pytania te prawdopodobnie na zawsze pozostaną otwarte.

Takich zagadek jest w czwartej dekadzie życia Miłkowskiego o wiele więcej. Niewiele na przykład wiadomo na temat jego stanu zdrowia. Archiwum Powszechne w tym zakresie niemalże milczy na jego temat16. Zachowały się jedynie rejestry dentystyczne. Leczył się nieregularnie, w zrywach, co kilka lat porządkując stan uzębienia, do kolejnej wizyty jednak ponownie go zaniedbując (należy jednak pamiętać, że stan stomatologii – zwłaszcza w zakresie profilaktyki – pozostawiał na początku XXI wieku bardzo wiele do życzenia i był niemal całkowicie podrządkowany kryteriom materialnym, w typowym dla tamtej epoki najbar­dziej wulgarnym sensie). Na przedzie miał sztuczny ząb – ślad jakiegoś wypadku, którego szczegółów nigdy się już pewnie nie uda ustalić. Oprócz tego rejestr odnotowuje jedynie badania okresowe (prawdopodob­nie obowiązkowe) ogłaszające go zdolnym do pracy w oświacie. Badania psychologiczne nie były wówczas obowiązkowe, nie można więc na ich podstawie wyrokować, czy był zdolny do podejmowania pracy w sensie emocjonalnym. Prawdopodobnie głównym celem tych znacznie okrojonych badań było wyeliminowanie chorób zakaźnych, z którymi borykało się ówczesne społeczeństwo.

Nie wiadomo więc, czy Miłkowski w drugiej dekadzie XXI stulecia nie chorował, czy może zwyczajnie się nie leczył. Przy braku ścisłych informacji pozostają subiektywne wrażenia, ale te nieraz mówią o wiele więcej niż suche dane medyczne. Zachowane fotografie Miłkowskiego z tych lat pokazują przemianę – zapewne dla niego samego bolesną – której nie przykryją luki w dokumentacji medycznej. Ze zdjęć około roku 2015 spogląda na nas pełna życia, młodzieńcza twarz energicznego człowieka o elektryzującym spojrzeniu. Mając około trzydziestu pięciu lat, Miłkowski wyglądał na co najmniej dziesięć lat mniej. (Nic dziwnego, że opowiadania z pierwszych dwóch zbiorów, przy całej swej dojrzałości, uderzają młodzieńczą werwą, bezkompromisowością, nieraz i naiwnością. Tego pisarskiego entuzjazmu, tej żywotnej siły nie odnajdziemy już w żadnej z późniejszych książek Miłkowskiego, nawet jeśli – wzorem niektórych krytyków – zechcemy im przyznać prymat artystyczny). Starczyło trzech-czterech lat, aby Miłkowski „dogonił swój wiek”. Na zdjęciach około roku 2018 widać starzejącego się, dobiegającego czterdziestki mężczyznę o rzednących włosach, ziemistej skórze, przygarbionej i rozlanej sylwetce, podkrążonych, pozbawionych blasku oczach. I choć nadal Miłkowski nie wyglądał na starszego niż w rzeczywistości, to efektem swego „wyrównania”, które nastąpiło około lat 2015-2018, było wrażenie, że w krótkim czasie niejako postarzał się o lat kilkanaście. Musiało to być wstrząsające zarówno dla jego otoczenia, jak i dla niego samego. W czasie nielicznych w tym czasie spotkań autorskich publiczność musiała przeżywać rozczarowanie, widząc Miłkowskiego tak zupełnie niepodobnym do tajemniczego młodzieńca ze zjawiskowej fotografii, zamieszczonej na okładce pierwszych wydań jego dwóch pierwszych książek17. Sam Miłkowski – człowiek wyraźnie przeczulony na swoim punkcie, w tym również w kwestii wyglądu – musiał ogromnie z tego powodu cierpieć. Prawdopodobnie szczególnie źle znosił postępujące łysienie. Wielokrotnie wcześniej – na poły żartobliwie – przywoływał postać biblijnego Samsona, sugerując, że również jego siła, zwłaszcza ta pisarska, w magiczny sposób przywiązana jest do włosów. zdumiewające, że ten na wskroś racjonalny człowiek – uważany po­wszechnie za jednego z prekursorów nowoczesnego, odrodzonego reali­zmu – w tak błahej sprawie swojego wyglądu fizycznego skłonny był popadać w irracjonalizm i myślenie magiczne.

Pozostają liczne nierozwiązane zagadki. Czy Miłkowski faktycznie – jak chce część badaczy – nadużywał w tym okresie alkoholu? Zacho­wane konto klienta w jednym ze sklepów z winem pokazuje, że konsumo­wał szokujące jak na dzisiejsze standardy ilości tego trunku18. (Trzeba jednak pamiętać, że ówczesne normy społeczne w tej kwestii drastycznie odbiegały od naszych). Ważnym tropem dla zwolenników tej teorii jest po­stać starego alkoholika z opowiadania Survival, którego egzystencja opisa­na jest ze zdumiewającym znawstwem19. Nie udało się zidentyfikować żad­nego alkoholika w najbliższej rodzinie Miłkowskiego. Czy po prostu dysponował on typową dla swojej epoki dogłębną znajomością zjawiska dziś dość egzotycznego, czy może zwyczajnie pisał o sobie?

Kolejna niewiadoma: czy utrzymywał jakieś pozamałżeńskie kontak­ty seksualne (które tak gorliwie w swych opowiadaniach opiewał)? Nie zachował się żaden ślad mogący o tym świadczyć. Czy był tak dyskretny i tak dobrze zacierał tropy, czy też raczej zwyczajnie nie miał czego za­cierać? Pomijając już wspomniane szybkie starzenie, trzeba pamiętać, że niemal wszystkie świadectwa współczesnych przedstawiają go jako czło­wieka niesympatycznego, trudnego w kontakcie, niełatwo nawiązującego znajomości. Trudno więc przypuszczać, aby, po pierwsze, był jakoś szcze­gólnie dla płci przeciwnej atrakcyjny, a po drugie, by właśnie w sferze kontaktów damsko-męskich umiał przełamać niezręczność towarzyską i wykazywał się przebojowością, którą tak chętnie obdarzał swych boha­terów. Najpewniej więc żadnych tego typu relacji w tym okresie — ani też w żadnym późniejszym — nie utrzymywał, a tak częste opisywanie eks­cytujących, na poły zakazanych romansów, w które co rusz wdają się bohaterowie jego opowiadań, pełniło funkcję kompensacyjną i pozwalało Miłkowskiemu w świecie fikcji zyskać atrakcyjność i przeżyć przygody, których życie realne tak stanowczo mu poskąpiło.

Jak w tym okresie wyglądało życie intelektualne Miłkowskiego? Czy w ogóle prowadził wówczas jakiekolwiek życie intelektualne z prawdzi­wego zdarzenia (bo że nie było ono tak intensywne jak jeszcze kilka lat wcześniej — nie ulega wątpliwości)? Eseistyka tego okresu może być śla­dem ówczesnych lektur. W latach 2017-20 ogłosił kilka esejów poświęconych ważnym dla siebie pisarzom20, swoje zainteresowanie kierując za­równo ku twórcom klasycznym (H. Mulisch, I. Kertesz), jak i tym niemal całkowicie dziś zapomnianym (J. Cortzar, F. Pessoa). W kolejnych wpi­sach na Facebooku informował o przeczytaniu w krótkim czasie wszyst­kich dzieł jakiegoś pisarza21. „Freud w całości”, „Hemingway w całości”, „Conrad w całości”… Znamienne, że o żadnym z tych trzech nie napisał ani słowa. Nie miał nic do powiedzenia? Nie potrafił ubrać myśli w sło­wa? A może zwyczajnie lektura pozostawiała go obojętnym?

Tak czy inaczej, czytał wówczas głównie pisarzy już wcześniej czyta­nych. Raczej porządkował i odświeżał (może czasem pogłębiał), niż po­znawał coś nowego. Przypuszczalnie również w tym czasie całkowicie odsunął się od – tak wcześniej dla niego ważnej – literatury filozoficz­nej. „Po Systemie [Sulta] filozofia przestała mnie interesować”22, pisał la­tem 2018. „Nic mnie już nie interesuje”, dodawał kilka tygodni później. „Nie mam w głowie nic i właściwie nie chcę nic mieć”23. Brak wielkich in­spiracji intelektualnych w tym okresie jest dobrze widoczny w niemal wszystkich tekstach ściśle literackich tego okresu. Zarówno wspomniane eseje, jak i – zwłaszcza! – opowiadania z tych lat, jawią się nam dziś jako wtórne, przewidywalne, schematyczne, eksploatujące znane już mo­tywy i techniki, miejscami ocierające się o autoplagiat. Charakterystycz­ne jest, że sam Miłkowski nigdy nie włączył żadnego z tych opowiadań (na przykład Pośpiech czy Kwartet) do żadnego z późniejszych wybo­rów – zarówno krajowych, jak i zagranicznych.

Na tle mizernej produkcji literackiej tego okresu wyróżnia się jedynie opowiadanie Rozdział 6 napisane na przełomie lata i jesieni 2018 roku. Ten dość dziwaczny w treści i mocno manieryczny w formie tekst docze­kał się licznych interpretacji, spośród których wielu zresztą dostarczył sam Miłkowski. Opowiadanie stylizowane jest na rozdział biografii, któ­rej bohaterem jest… Maciej Miłkowski. Prostymi zabiegami formalnymi autor sugeruje, że tekst napisany jest w mniej lub bardziej odległej przy­szłości. Pisząc tę biografię już po śmierci Miłkowskiego, wyimaginowa­ny autor lub autorka opisuje całkowicie pozbawiony istotnych zdarzeń okres w życiu Miłkowskiego, nazywając te lata „paradoksalnie przełomo­wymi”. W Rozdziale 6 Miłkowski przedstawiony jest jako pisarz uzna­ny – czy może wręcz klasyczny – a nawet prekursor współczesnej bio­grafowi epoki. Można potraktować ten tekst jako kolejny wyraz megalomanii Miłkowskiego, można uznać go za przejaw daleko posunię­tej autoironii, można wreszcie uznać obie te interpretacje za równoprawne: Miłkowski równocześnie daje popis megalomanii i się z niej naśmie­wa – ironizuje na temat swoich wielkościowych rojeń, ale ich przy tym nie unieważnia. Może wręcz (technika, którą sam nazywał „trzecim dnem szuflady24”) celowo obudowuje swoje samozadowolenie warstwą pozornej ironii, by tym bardziej móc się w nim bezkarnie pławić.

Krytycy zwracali uwagę, że oprócz rojeń na własny temat (Miłkowski na przykład wyobraża sobie, że Państwowy Instytut Wydawniczy będzie publikował jego „maile zebrane”) autor jakby mimochodem zawarł w Rozdziale 6 kilka interesujących przewidywań na temat przyszłości ludzkości. Bolączki swojego czasu – irracjonalizm, kryzys wartości in­telektualnych – uznał za przejściowe. Triumf racjonalizmu miał się jed­nak u niego wiązać z całkowitym przekreśleniem prywatności. Wyimagi­nowany biograf miał mieć w przyszłości pełny wgląd w naszą korespondencję, dane medyczne, historię zakupów. Zamiast na te rozwa­żania futurologiczne można też zwrócić uwagę na wielopiętrową kon­strukcję25.

Trzeba przyznać, że zadania interpretacyjnego nie ułatwia sam Mił­kowski, który w ostatnich akapitach opowiadania przedstawia wiele inter­pretacji tego właśnie opowiadania, osiągając jakiś ostateczny poziom za­pętlenia, przekraczając ostatnie granice konstrukcyjne. Wydawało się, że już w Drugim spotkaniu wyczerpał badanie relacji między prawdą a zmy­śleniem, między fikcją a biografizmem, między narratorem a auto­rem – a jednak w Rozdziale 6 zdołał w sposób praktyczny wprowadzić te rozważania na jeszcze głębszy poziom, czyniąc samego siebie bohate­rem pisanej przez kogoś innego biografii. Wykroczył w ten sposób poza tradycyjną rolę autora, który stwarza sobie bohatera – i stał się bohate­rem, który musi stworzyć sobie autora.

O genezie tego zagadkowego tekstu opowiadał w jednym z wywiadów (który sam zresztą zacytował pod koniec opowiadania). „Zaczęło się od tego, że przyszło mi do głowy to dość efekciarskie zdanie o rozpaczy”, wspominał. „Rozpacz to jest dobre słowo26. Nie wiedziałem tylko, kto to zdanie ma wypowiedzieć. Nie byłem w stanie wymyślić żadnego wiary­godnego bohatera, który mógłby je powiedzieć. Trudno, pomyślałem, sam je w takim razie wypowiem. Tyle tylko, że nie chciałem wypowiadać go Jako autor. Wolałem jako bohater, w prozie mówi bohater. Czyli słowa te musiał wypowiedzieć Maciej Miłkowski, bohater jakiegoś tekstu. Dalej Już poszło27”.

Być może jest w tej rozbuchanej analizie jakieś ziarno prawdy. Być może Rozdział 6, a także cały ten okres w życiu Miłkowskiego, faktycz­nie jest „paradoksalnie przełomowy”. Być może jednak Miłkowski ma ra­cję przede wszystkim w tym, że koncentruje swoją interpretację na pierw­szym zdaniu opowiadania. Warto pamiętać, że najbardziej wyrafinowane konstrukcje zazwyczaj maskują u niego bardzo proste treści. Być może ta wielopoziomowa struktura jest tylko dodatkiem do bardzo bezpośrednie­go i w sumie dość trafnego (gdyby wyraźnie przesadzone „kiedykolwiek” zmienić na znacznie bliższe prawdy „ostatnio”) zapisu stanu emocjonal­nego człowieka w wielostronnym kryzysie. Być może całą istotną treść Rozdziału 6 Miłkowski zawarł już w pierwszych słowach. Być może wszystko, co chciał w tym okresie życia powiedzieć, powiedział, gdy na przełomie lata i jesieni 2018 napisał: „Jedyną emocją, jaką kiedykol­wiek odczuwałem w stanie czystym, jest rozpacz28”.

MACIEJ MIŁKOWSKI


1 Porównanie samego siebie do Larkina – wcześniej ani później nieobecne – w korespondencji z lat 2017-22 pojawia się dwunastokrotnie.
2 W istocie w zachowanej korespondencji nigdzie nie pojawia się to określenie. Jako często używane powiedzonko pisarza przytacza je w swoich wspomnieniach Jerzy Wtorek. Zob. Z Krakowa do Quito i z powrotem. Kraków, WL, 2045.
3 Zob. Maciej Miłkowski (dalej MM), Maile zebrane (Dzieła, t. XXI), Warszawa, PIW, 2085, s. 126, 128, 130-132, 145, 147, 150-162.
4 Zob. Maciej Miłkowski w oczach krytyki krajowej i światowej, t. 1-2, Warszawa, PIW, 2091, t. 1, s. 45-90.
5 MM do Jacka Podsiadły, 23 V 2017. W: MM, Maile zebrane, dz. cyt., s. 135.
6 MM do Romana Honeta, 20 VI 2017, tamże, s. 147.
7 MM do Marka Zagańczyka, 27 X 2017, tamże, s. 168.
8 MM, Rozmowy, (Dzieła, t. XXIII). Warszawa, PIW, 2086, s. 137.
9 Księgozbiór Miłkowskiego znajduje się w Poleskiej Bibliotece Publicznej w Łodzi.
10 Zob. G. Wałęsa, Nieznane powieści Macieja Miłkowskiego. Bydgoszcz, Wydawnictwo Uniwersytetu Bydgoskiego, 2057.
11 MM do Tomasza Różyckiego, 22 V 2018. W: MM, Maile zebrane, dz. cyt., s. 216.
12 Zob. My wszyscy z niego. Wspomnienia i głosy o Macieju Miłkowskim. Warszawa, Zeszyty Literackie, 2098.
13 Monica Maillot, Miłkowski. Człowiek i dzieło. Tłum. Mikołaj Micewski. Kraków, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2069.
14 Zob. Archiwum Powszechne / XXI wiek Polska / Oświata i szkolnictwo / Osobowy rejestr kadr / Miłkowski Maciej.
15 MM, System Sulta (Dzieła, t. III). Warszawa, PIW, 2082.
16 Archiwum Powszechne / XXI wiek / Polska / Służba zdrowia / Osobowy rejestr pacjentów / Miłkowski Maciej.
17 To słynne zdjęcie, autorstwa Jakuba Ociepy, znalazło się na 67. miejscu w plebiscycie miesięcznika „Photography” na najlepsze zdjęcie XXI wieku.
18 Archiwum Powszechne / XXI wiek / Polska / Handel / Sklepy stacjonarne i internetowe / Kondrat Wina Wybrane / Osobowy rejestr klientów / Miłkowski Maciej.
19 MM, Survival W: Drugie spotkanie (Dzieła, t. II). Warszawa, PIW, 2081.
20 MM, Eseje o literaturze (Dzieła, t. XVI). Warszawa, PIW, 2084.
21 Czym był Facebook… – zob. Robert Matracki, Rewolucja cyfrowa i jej ofiary. Warszawa, PWN, 2096, rozdz. 7-8.
22 MM do Tomasza Różyckiego, 26 VIII 2018. W: MM, Maile zebrane, dz. cyt., s. 274.
23 MM do Jacka Podsiadły, 13 września 2018. W: MM, Maile zebrane, dz. cyt., s. 282.
24 MM, O sobie (Dzieła, t. XIX). Warszawa, PIW, 2085, s. 216.
25 Jak często u Miłkowskiego – właściwie osobna historia rozgrywa się w przypisach.
26 Rozpacz Nabokova to jedna z ulubionych książek Miłkowskiego.
27 MM, Rozmowy (Dzieła, t. XXIII). Warszawa, PIW, 2086, s. 253.
28 MM, Rozdział 6. W: Rozdział 6 i inne opowiadania (Dzieła, t. IV), Warszawa, PIW, 2082, s. 6. Pierwodruk w: „Zeszyty Literackie” 2018 nr 4.

MARTA WRYK mezzosopranistka, absolwentka Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina oraz nowojorskiej Manhattan School of Music. Uczennica Michała Bristigera.