MARCI SHORE, Tony Judt czytany na Ukrainie
Mapa Ukrainy z 1941. Biblioteka Narodowa/Polona
Pięć lat temu doktorantowi historii, Ukraińcowi o nazwisku Mykoła Bałaban wpadła w ręce monumentalna książka Tony’ego Judta „Powojnie. Historia Europy od roku 1945”. Ta niezwykła synteza całej Europy — sztuki i wojny, ludzi i idei, Wschodu i Zachodu — w drugiej połowie XX wieku liczy w wydaniu oryginalnym dziewięćset sześćdziesiąt stron. (Jej autor, wieloletni profesor New York University o nieprzytępionym brytyjskim zmyśle ironii, był moim przyjacielem). Mykoła powiedział: „Przeczytałem ją prawie jednym tchem”.
Opracowywał właśnie konspekt doktoratu: mikro historię Lwowa od 22 czerwca do 5 lipca 1941 roku, pierwszych dwóch tygodni po agresji hitlerowskich Niemiec na Związek Radziecki. We Lwowie był to okres anarchii, Armia Czerwona wyszła już z miasta, a Wehrmacht jeszcze go nie zajął. Ludzie łupili sklepy; NKWD likwidowała więźniów; nacjonaliści ogłosili niepodległość Ukrainy; hitlerowska Einsatzgruppe mordowała profesorów uniwersyteckich, głównie Polaków; Ukraińcy zabijali Żydów. Ten temat nie byłby na Ukrainie mile widziany. Mykołę zafascynowała odwaga autora „Powojnia”, jego gotowość do ignorowania akademickich mód, do tego, by „iść pod prąd”. Mykoła znalazł także w książce Tony’ego receptę na rozumienie Europy Wschodniej w kontekście Europy jako całości, sposób myślenia, który „wyklucza samoorientalizację”. Część studiów Mykoła odbył w Polsce, wraz ze swoim przyjacielem Bohdanem Sołczanykiem, również studentem historii ze Lwowa. Wieczorami pili hiszpańskie wino i jedli francuskie sery w kuchni akademika Uniwersytetu Warszawskiego. Rozmawiali o historii — o Związku Radzieckim w porównaniu z innymi krajami socjalistycznymi, o zbrodniach stalinowskich, o nowej lewicy. Pewnego wieczoru wpadli na pomysł zorganizowania cyklu dyskusji o myśli Tony’ego Judta.
Niedługo potem w Kijowie wydarzył się Majdan. 21 listopada 2013 roku prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz niespodziewanie wycofał się z podpisania porozumienia stowarzyszeniowego z Unią Europejską, wbrew założeniom własnej dotychczasowej polityki zagranicznej. Tego samego dnia około ósmej wieczorem Mustafa Najem, trzydziestodwuletni ukraiński dziennikarz pochodzenia pasztuńskiego, napisał na Facebooku: „Ej, ale poważnie. Kto jest gotów dziś przed północą wyjść na Majdan? «Lajki» się nie liczą”. Gdy jesień przechodziła w zimę, rząd coraz brutalniej traktował protestujących na Majdanie. Oddziały specjalne Berkutu używały armatek wodnych, podczas gdy temperatura powietrza schodziła poniżej zera. Protestujący zaczęli znikać. Czasami w lasach znajdowano ich zamarznięte ciała noszące ślady tortur. We wtorek 18 lutego 2014 roku Berkut zaczął używać ostrej amunicji. Mykoła właśnie wtedy po dwóch tygodniach spędzonych na Majdanie wrócił do Lwowa, żeby odzyskać siły. Spotkał się z Bohdanem, który nie powiedział mu, że tego samego dnia wieczorem jedzie do Kijowa.
W czwartek 20 lutego kolega znalazł ciało Bohdana w stosie zwłok pod McDonaldem. Młodego historyka zastrzelił snajper na rozkazach rządu. Na wyświetlaczu telefonu komórkowego Bohdana było siedemnaście nieodebranych połączeń od jego narzeczonej, Maryśki.
Trzy miesiące po masakrze na Majdanie wielu przyjaciół i znajomych Tony’ego Judta po obu stronach Atlantyku zebrało się w Kijowie, by spotkać się i wesprzeć rewolucję, która zaczęła się od wpisu Mustafy Najema na Facebooku. Ta inicjatywa była gestem w duchu Tony’ego, który powtarzał, że moralna odpowiedzialność historyka polega nie tylko na tym, by zrozumieć, ale również na tym, by się zaangażować.
Pomysłodawcą zjazdu był Leon Wieseltier, którego przyjaźń z Tonym skończyła się w 2003 roku, gdy na łamach „The New York Review of Books” ukazał się tekst Tony’ego „Israel: An Alternative”. Tony stawia w tym artykule bezlitosną tezę: pragnienie państwa żydowskiego i zarazem demokracji to sprzeczność. Jego antysyjonizm przypomina antykomunizm Arthura Koestlera — gniewną pasję podsyca świadomość, że przeciwnika znało się od wewnątrz. Po publikacji tego tekstu Leon latami nie odzywał się do Tony’ego. W sierpniu 2010 roku Tony zmarł na stwardnienie zanikowe boczne. Gdyby żył, jak powiedział Leon Timothy’emu Snyderowi, mojemu mężowi, gdy organizowali zjazd, byłby pierwszą osobą, którą by zaprosił. Otwierając obrady w Kijowie, Tim przywołał „tradycję Tony’ego Judta, wybitnego historyka Europy swoich czasów, który rozumiał, że Zachód nie ma sensu bez Wschodu, tak jak polityka nie ma sensu bez idei”. Tony do idei doszedł wcześnie; do Europy Wschodniej dużo później. Marksizmem, jak powiedział mi kiedyś, wręcz oddychał jako dziecko z rodziny imigrantów żydowskich z Europy Wschodniej, które dorastało w powojennej Wielkiej Brytanii. Później, jako student uniwersytetu w Cambridge, znalazł się w kilkutysięcznym tłumie, który zgromadził się w Paryżu w maju 1968 roku i „podskakiwał całkiem entuzjastycznie na demonstracjach, krzycząc «Ho, Ho, Ho Chi Minh»”.
Dopiero z czasem zrozumiał, że w 1968 roku o biegu historii przesądziło w mniejszym stopniu to, co działo się w Paryżu, a w większym to, co działo się w Warszawie i Pradze. Zrozumiał to dzięki przyjaźniom zadzierzgniętym wśród niezwykle inteligentnych Polaków swojego pokolenia, którzy wtedy, gdy Tony podskakiwał, wykrzykując „Ho, Ho, Ho Chi Minh”, siedzieli w komunistycznym więzieniu.
Książka Tony’ego „Przeszłość niedokończona. Francuscy intelektualiści 1944–1956”, ostry atak na Jean‑Paul Sartre’a, Maurice’a Merleau‑Ponty’ego i innych francuskich filozofów, którzy stali się apologetami stalinizmu, to poniekąd wyrównanie rachunków z samym sobą. Sartre długo pozostawał Bogiem dla europejskich intelektualistów, którzy innych bogów nie uznawali — i według Tony’ego właśnie dlatego ciążyła na nim ogromna odpowiedzialność. „Wielkie milczenie” Sartre’a, jak pisze Tony, było milczeniem w obliczu „krwi innych” — torturowanych i zabitych podczas powojennego terroru stalinowskiego w Europie Wschodniej. Zachód, jak uważali Sartre i filozofowie z jego kręgu, nie mógł krytykować komunizmu, ponieważ przez burżuazyjne myślenie kapitalistyczne zachodni intelektualiści mieli wypaczoną perspektywę. „Żadne osiągnięcie Sartre’a moim zdaniem nawet w przybliżeniu nie może zrównoważyć tego, że nie interweniował, ani nawet nie zabrał głosu, gdy dowiedział się o procesach pokazowych w Europie Środkowej” — mówił mi Tony prawie dwadzieścia lat po napisaniu „Przeszłości niedokończonej”.
„Niemądrze robimy, zbyt pochopnie wyśmiewając tych, którzy opisują świat w kategoriach konfliktu dobra i zła” — powiedział Tony na wykładzie w 2003 roku. „Nie mogąc używać słowa «zło», naprawdę trudno jest myśleć o tym, co działo się na świecie”. W wywiadzie przeprowadzonym w lutym 2014 roku profesor Marcin Król powiedział, że Europejczycy mają do czynienia z poważnym kryzysem politycznym i być może śmiertelnym kryzysem duchowym — przestali bowiem zadawać sobie pytania metafizyczne, takie jak „Skąd zło?”. Jak ujął to Adam Michnik w rozmowie z Vaclavem Havlem: „Tej cywilizacji potrzebna jest metafizyka”.
Majdan był powrotem metafizyki. Był ulotną chwilą moralnej ostrości widzenia, żarliwym protestem przeciwko rządom bandytów, przeciwko temu, co po rosyjsku nazywa się proizwoł: bezprawiu, arbitralności, samowoli. Zjednoczył mówiących po rosyjsku i mówiących po ukraińsku, robotników i intelektualistów, Ukraińców i Żydów, rodziców i dzieci, lewicę i prawicę. Ukraiński historyk Jarosław Hrycak, promotor Mykoły i Bohdana, porównał Majdan do Arki Noego, bo brał „z każdego gatunku […] po parze” . Zdaniem Jarosława cud Majdanu polegał na tym, że powstało prawdziwe społeczeństwo obywatelskie; pokonano zaabsorbowanie kwestiami tożsamości na rzecz myślenia o wartościach. Ludzie przychodzili na Majdan, żeby się poczuć „jak człowiek”, tłumaczy Jarosław. Tego poczucia solidarności, jakie tam panowało — jak mówi — nie da się opisać.
Dwa dni po śmierci Bohdana Sołczanyka od kuli snajpera prezydent Janukowycz uciekł za granicę. Ale nie było kiedy nacieszyć się zwycięstwem Majdanu — zanim można było choćby złapać oddech, Putin wysłał wojsko i okręty na Krym. Mykoła, który nie mógł sobie wybaczyć, że 19 lutego nie wrócił na Majdan z Bohdanem, zgłosił się na ochotnika do armii ukraińskiej. Został wysłany do Debalcewego w okręgu donieckim. Wziął ze sobą Rozważania o wieku XX, książkę rozmów, które Tony przeprowadził z moim mężem. Po kilku miesiącach służby Mykoła został zwerbowany do wywiadu i przeniesiony do tajnej kwatery bliżej Kijowa. (Po wojnie, jak powiedział, będzie mógł ze mną porozmawiać, gdzie był i co tam robił. Tymczasem wojna trwa).
Mykoła był już na froncie, gdy Jarosław napisał mu, że zamierza otworzyć seminarium doktoranckie „Czytanie Tony’ego Judta”. Mykoła natychmiast zapalił się do tego pomysłu — dokładnie o tym samym myśleli przecież z Bohdanem przed rewolucją. Chciał uczestniczyć w seminarium, choćby tylko zdalnie.
W marcu tego roku doktoranci Jarosława Hrycaka otrzymali następujący spis lektur obowiązujących: „Rozważania o wieku XX”, „Israel: An Alternative” oraz „Przeszłość niedokończona”. Jarosław zaproponował, żebym dołączała do dyskusji przez Skype’a. Tak oto wiosną, siedząc w swoim gabinecie w Yale, widziałam na monitorze Mykołę w mundurze, na tle nagich ścian bunkra z czasów radzieckich. On też wdzwaniał się przez Skype’a, z tej swojej tajnej kwatery, i widziałam go na połowie ekranu; na drugiej połowie — Jarosława i kolegów Mykoły z uniwersytetu. Wśród doktorantek była narzeczona Bohdana Sołczanyka, Maryśka.
W grupie był także Jewhenij Monastyrskij z Ługańska, fenomenalny znawca — jak opowiadał mi Mykoła — radzieckiej literatury dysydenckiej. Poznali się kilka lat temu na konferencji dotyczącej Holokaustu. W Ługańsku Jewhenij został pojmany przez separatystów. Najprawdopodobniej był torturowany, ale mało mówi o tym, co się z nim działo w niewoli — tyle tylko, że według niego rosyjski żołnierz autentycznie żałował tego, co mu zrobił, gdy wreszcie zrozumiał, że jego jeniec to tylko student, nie szpieg. (W czerwcu tego roku w Dniepropietrowsku rozmawiałam z ekologiem Pawłem Chazanem, założycielem organizacji pozarządowej wspierającej żołnierzy ukraińskich walczących w Donbasie. Do głównych działań organizacji należą m.in. negocjacje z separatystami dotyczące wymiany jeńców. Jak mówił Chazan, wielu z tych, których odzyskanie udało mu się wraz ze współpracownikami wynegocjować, było torturowanych). Gdy Jewhenij wyszedł na wolność, Mykoła odnalazł go i przez Jarosława załatwił mu przeniesienie na Ukraiński Uniwersytet Katolicki we Lwowie.
Seminarzyści Jarosława czytali książki Tony’ego po angielsku i dyskutowali o nich po ukraińsku. Gdy dołączałam do dyskusji, niektórzy mówili do mnie po angielsku, inni po polsku, jeszcze inni, jak na przykład Mykoła, w obu tych językach. Na Ukrainie jest na porządku dziennym, że pytanie zadaje się w jednym języku, a odpowiedzi wysłuchuje w innym; wielojęzyczność jest tu normą. Władysława Moskalec, która poza ukraińskim zna hebrajski, jidysz, polski i angielski, pisze pracę doktorską o żydowskich biznesmenach działających na polach naftowych w Galicji. Według Władysławy, tak samo jak według Mykoły, książki Tony’ego pokazują, jak prowokować, tak by było jasne, że to nie jest gra obliczona na wywołanie fermentu, tylko sprawa fundamentalnie poważna. „Spodobała mi się jego ironia, jego zdolność do zachowania wyważonego sądu i przede wszystkim szczerość i odwaga — mówiła Władysława — które w dzisiejszym świecie są czymś rzadkim, może nawet szlachetnym”.
„Materializm i egoizm współczesnego życia nie są odzwierciedleniem wrodzonych cech ludzkich” — twierdzi Tony w książce „Źle ma się kraj”, manifeście demokracji socjalistycznej, który napisał, gdy umierał. „Nie możemy tak dalej żyć”. Mykoła uważa, że „Źle ma się kraj” jest „dla młodego człowieka jak przewodnik”. Dla Ukraińców, takich jak Władysława, Mykoła i Ołeh Hrynczuk, którzy usiłują pogodzić potępianie zbrodni komunistycznych z wiarą w niektóre ideały socjalistyczne, takie przewodnictwo wiele znaczy. Ołeh studiował przez pewien czas w Warszawie, tak jak Mykoła i Bohdan, i odkrył wówczas „Historię niedokończoną” w polskim przekładzie. Uważa, że myśl Tony’ego to „szkoła odpowiedzialności i solidarności”, „sprzeciw wobec iluzji, jakimi na co dzień żyjemy”, oraz „pragnienie poszukiwania prawdy i niezamykanie oczu na cierpienie tych, którzy są od nas słabsi”. Co to znaczy opowiadać się po stronie lewicy w czasach, gdy Bóg umarł, marksizm zawiódł i nie ma już miejsca — jak przyznawał Tony — na wielkie narracje i utopijne wizje? „Nawet jeśli wiek XX nie nauczył nas niczego innego — pisał Tony — to powinniśmy przynajmniej pojąć, że im doskonalsza odpowiedź, tym bardziej przerażające są jej konsekwencje”. Niemniej powtarzał z uporem, że niemożliwość idealnych rozwiązań bynajmniej nie zwalnia nas z obowiązku walki o lepszy świat.
Książki Tony’ego pomagają im dzisiaj, wyjaśnia Władysława, nie ze względu na odpowiedzi, jakich dostarcza autor, lecz na sposób myślenia, jaki pokazuje. Jewhenij potwierdza jej słowa. Jego zdaniem „Źle ma się kraj” to przewodnik, „jak nie zagubić się w świecie”, jak wziąć na siebie odpowiedzialność za poszukiwanie rozwiązań. „Jesteśmy na pokładzie statku — napisał w jednym z e‑maili — i ten statek tonie przez naszą głupotę i obojętność. Szukamy czegoś lepszego, a nie rozumiemy, czego tak naprawdę nam potrzeba”. „PS.” — napisał po którymś seminarium Ołeh. Chciał mi powiedzieć, że Tony, historyk, jego zdaniem pisze tak, jak powinno się pisać według Stanisława Brzozowskiego: „krwią, trucizną, żółcią, na co kogo stać”.
„O Ukrainie można powiedzieć wiele złego — mówił mi Jarosław Hrycak. — Ale ukraińska niepodległość ma jedno niezaprzeczalne osiągnięcie, mianowicie to, że powstało nowe pokolenie. To ludzie urodzeni tuż przed upadkiem komunizmu, którzy dorastali na początku nowego tysiąclecia. W sensie intelektualnym nie były to lata zbyt owocne; poza tym ukraińskie szkolnictwo wciąż jest kiepskie i prowincjonalne. Innymi słowy, to pokolenie an sich („samo w sobie”), ale nie für sich („dla siebie”). Trzeba zapłodnić je ideami”.
Seminarzyści Jarosława byli ciekawi, co oznaczało dla Tony’ego wybranie — a następnie odrzucenie — syjonizmu. Co to dla niego znaczyło: być Żydem w Ameryce? Dlaczego artykuł „Israel: An Alternative” wywołał tak gorzką reakcję — porównywalną do tej, z jaką czterdzieści lat wcześniej spotkała się książka Hannah Arendt „Eichmann w Jerozolimie”? Jaki był stosunek Tony’ego do Arendt? Jakie skutki miało to, że przez całe życie zmagał się z marksizmem? Jak to się stało, że wypracował pogląd, iż niektóre dobre rzeczy wykluczają inne dobre rzeczy, antyutopijność jest więc moralnym imperatywem?
A przede wszystkim, czy można zmienić świat na lepsze? Czy intelektualiści liczą się w świecie — i w jaki sposób mogą robić dla świata coś istotnego? Czy dziś istnieją jeszcze publiczni intelektualiści — zapytała Uliana Kyrczyw, jedna z doktorantek Hrycaka — którzy mogliby odegrać podobną rolę co Sartre? Iryna Dobrohorska mówi, że dzięki „Rozważaniom o wieku XX” uwierzyła, że historycy mają do odegrania w tym burzliwym świecie pewną rolę. Gdy rozmawiałam z nią, i z Ulianą, Maryśką, Jewhenijem, Władysławą, Ołehem, Mykołą i ich kolegami i koleżankami, myślałam: Tony byłby zachwycony. Byłby zachwycony tym, że jego myśl jest ważna dla inteligentnego młodego mężczyzny w bunkrze — i wszystkich tych studentów na Ukrainie, którzy przeżywają rewolucję i wojnę, i myślą o historii, o możliwościach dobra i możliwościach zła.
Pytania, które zadają ukraińscy studenci nie różnią się diametralnie od tych, którzy zadają moi studenci w Stanach Zjednoczonych, gdy czytamy teksty Tony’ego. Ukraińcy pytają jedynie bardziej nagląco — jakby od odpowiedzi zależało ich poczucie, co naprawdę ma znaczenie w świecie, jakby stawką było życie lub śmierć. „Tu, na Ukrainie — jak niedawno napisał do mnie Mykoła — widzimy, że nie ma żadnego «końca historii», że wszystko jest zawsze możliwe, że nie istnieje żadna cienka czerwona linia, której nie można przekroczyć”.
MARCI SHORE
tłum. autoryzowane AGNIESZKA POKOJSKA
MARCI SHORE ur. 1972. Historyk, profesor Yale University. Autorka książki Nowoczesność jako źródło cierpień (Krytyka Polityczna). Ostatnio ogłosiła The Ukrainian Night: An Intimate History of Revolution.
AGNIESZKA POKOJSKA ur. 1975. Tłumaczka literatury anglojęzycznej, m.in. Zadie Smith, Rachel Cusk, Alice Munro, a ostatnio eseje W. H. Audena Szekspirowskie miasto (słowo obraz / terytoria). W jej opracowaniu ukazało się dwujęzyczne wydanie poematów W. H. Audena w przekładzie Stanisława Barańczaka Tym czasom. Dwa poematy.
* M. Shore, Reading Tony Judt in Wartime Ukraine, „The New Yorker”, 11 VIII 2015.
Zobacz także